W kilku zdaniach o... Namaszczonym do zabijania - reż. Seijun Suzuki




Namaszczony do zabijania (Koroshi no rakuin, 1967, reż. Seijun Suzuki) można potraktować jako modelowy przykład filmu z gatunku yakuza eiga lat 60. Fabuła obrazu koncentruje się na historii Hanady (Jo Shishido) i jego dążeniach do bycia numerem 1 w kręgu płatnych zabójców. Tak bohatera, jak i historię łatwo dopasować można do ram gatunkowych jidai-geki. Dzisiejszy płatny zabójca, to nikt inny jak ronin z czasów panowania samurajów. Ten współczesny wojownik bez pana upada moralnie, podobnie jak jego przodkowie z dwoma mieczami. Brak szacunku dla życia wydaje się być pustym paradygmatem, gdy bierzemy pod uwagę ludzi żyjących z zabijania. Z tego powodu kobiety i alkohol stanowią główne powody upadku moralnego współczesnego samuraja.


Nieumiejętność panowania nad swoimi odruchami i pragnieniami czyni bohatera słabym. W filmie dostrzec można ewidentne elementy krytyczne zapożyczone z Nowej Fali. Nieprzypadkowo bohater upija się zagranicznym trunkiem - Napoleon (który jest również prezentem od swojego głównego rywala – zabójcy numeru 1) i dodatkowo zatraca się w erotyce. Podobnie jest we wcześniejszym filmie reżysera Młodości bestii (Yaju no seishun, 1963), w którym to jeden z bohaterów parokrotnie powtarza, że ma dwie słabości: alkohol i kobiety. Jest to skaza współczesnych czasów, która zdążyła już bohatera pochłonąć.


Również samo współzawodnictwo pomiędzy zabójcami odczytywać można jako krytykę wolnej konkurencji, kapitalizmu, która całkowicie bohaterem zawładnęła (w ostatniej scenie bohater po wyeliminowaniu konkurencji powtarza niczym w transie "jestem numerem 1, jestem numerem 1"). Tak mocno owładnęła nim chęć zwycięstwa, że nawet przypadkowe postrzelenie kochanki, nie zmienia jego ślepego dążenia do, tak naprawdę, nic nieznaczącej wygranej.


W treści Namaszczony do zabijania przywodzi na myśl jeden z lepszych filmów jidai-geki tamtego okresu, mianowicie Miecz zagłady (Dai-bosatsu toge, 1966, reż. Kihachi Okamoto). W obu filmach bohaterowie owładnięci są chęcią bycia najlepszymi w tym, co robią, obaj zatracają się w niszczycielskim związku z kobietami, które ostatecznie doprowadzają do śmierci. 
Osobiście uwielbiam Namaszczonego (...) za wszystkie jego udziwnienia, za głównego bohatera ale przede wszystkim za dekadencką Misako Nakajo (Anne Mari) i za stosunki łączące ją z głównym bohaterem.


Komentarze