Żegnaj kowboju



Po sześciu sezonach i siedemdziesięciu ośmiu odcinkach, swój finał miał jeden z lepszych seriali sensacyjnych ostatnich lat. Warto napisać dwa zdania na temat szóstego sezonu Justified (2010-2015), bo trafnie podkreśla i podsumowuje najlepsze cechy serialu. Osobiście największe obawy budziło we mnie rozwiązanie wątku Boyda (Walton Goggins), który dla wielu stał się postacią pierwszoplanową (ważniejszą nawet od postaci Zastępcy szeryfa Raylana Givensa). Na szczęście nie ma się o co martwić, bo twórcy sprostali zadaniu wyśmienicie, ale po kolei…


Nowy, finałowy już sezon przynosi zagęszczenie problemów czyhających na bohaterów. Nie dość, że Ava (Joelle Carter) wychodzi z więzienia jako szpicel policji, to jeszcze na horyzoncie pojawia się nowy łotr, większy - jak na finał przystało – niż wszyscy poprzedni razem wzięci (dobra, trochę przesadzam). Avery Markham (Sam Elliott), to bezwzględny przestępca chcący zawładnąć ziemiami Harlan. Jego celem jest przejęcie i zintensyfikowanie produkcji marihuany. Agresywnie, nie przebierając w środkach, wykupuje (czy też zagarnia siłą) ziemie, nieubłaganie realizując swoje niecne plany. Mieszkańcy Harlan to jednak twardzi ludzie, wśród których są Raylan (Timothy Olyphant), Boyd, oraz Loretta McCready (Kaitlyn Dever). Konfrontacja wydaje się nieunikniona. 


Twórcy bardzo zgrabnie rozwiązują wszystkie wątki nie popadając przy tym w naiwność i w zbytnie uproszczenia (jak to miało miejsce przykładowo w ostatnim sezonie Czystej krwi [True Blood, 2008-2014]). Chcąc postawić przysłowiową "kropkę nad i", znacząco uwypuklają cechy gatunkowe serialu, który aspiruje do rangi współczesnego westernu (czy też może bardziej - antywesternu).


W tym kontekście, muszę się przyznać, że z niecierpliwością czekałem na finałowy pojedynek "w samo południe" i ostatecznie się go doczekałem. Przyjemnym zaskoczeniem natomiast był fakt, że przeciwnikiem Raylana wcale nie był, jak się wszyscy spodziewali, Boyd tylko nowy badass – Boon (Jonathan Tucker).  Dobrze się stało, bo pomimo mojej wielkiej sympatii do Boyda, nie byłby on żadnym konkurentem dla szeryfa Givensa. Poza tym, byłby głupcem (co kłóciłoby się z jego dotychczasowym wizerunkiem) porywając się na coś dla siebie niewykonalnego. Boon natomiast, to zupełnie coś innego. Wprowadzenie go do serialu w połowie ostatniej serii miało zapewnić godnego przeciwnika dla głównego bohatera. Tak też się stało, a nawet więcej. Pojedynek, do którego pomiędzy bohaterami dochodzi, zmienia Raylana. Zaczyna zdawać sobie sprawę z faktu, iż w końcu trafić może na kogoś szybszego od siebie. Tak jak bohater rozpoczyna serial - butny, pewny siebie, przekonany o wyższości swojej osoby nad przeciwnikami, tak kończy zaopatrzony w dużą dawkę pokory, odmieniony, czego widocznym symbolem jest zmiana, bezpośrednio z bohaterem kojarzonego, kapelusza. Oczywiście sporym nadużyciem byłoby twierdzenie, że powodem zmiany jaka zachodzi w bohaterze, jest tylko starcie z Boonem. Stanowi ono jednak symboliczną granicę.


W osobistym alter ego głównego bohatera, czyli Boydzie, również następuje zmiana. Idzie ona jednak w zupełnie inną stronę. Twórcy mocno akcentują jego postawę wyjętego spod prawa, przybliżając go tym samym do ikonicznego wzorca westernowego "outlaw". W ostatniej serii oglądamy bodajże najbardziej bezlitosną wersję Boyda. Pewnym szokiem dla widza może być bezwzględne zajęcie się Deweyem Crowe (Damon Herriman), bohaterem bardzo dobrze znanym z poprzednich sezonów serialu. Jest to początek etapu, który przekształci postać Boyda. Dalsze jego działania są tego widocznym potwierdzeniem. Kolejno, bez zastanowienia zabija jednego ze swoich ludzi, bo może stać się jego przepustką do wolności. Tak samo bezwzględny pozostaje wobec przypadkowo zatrzymanego kierowcy, który użyczy mu swojego samochodu. "I am outlaw" dźwięczy w uszach widzów, jako przyczyna, ale równocześnie i usprawiedliwienie wszelkich poczynań bohatera. Pomimo tego co obserwujemy na ekranie, postać Boyda nie traci sympatii widzów. Dzieje się tak dlatego, że w swoich działaniach jest konsekwentny, ale również (i może, przede wszystkim) dlatego, że działa zgodnie z obraną przez siebie logiką. Kibicujemy mu od samego początku, bo utożsamia w sobie tęsknotę za "starym" Dzikim Zachodem. Boyd skupia w sobie cechy człowieka wolnego, nieskrępowanego żadnymi społecznymi normami. Tęsknimy za takimi ludźmi, kibicujemy im, będąc samemu skuci kajdanami, pętającymi naszą egzystencję. To on kreuje swój własny świat, to on stanowi obowiązujące w nim prawa. Jest jedynym godnym przeciwnikiem dla (jakżeby inaczej) "szeryfa" Givensa.


Nie tylko bohaterowie, ale również i świat przedstawiony w serialu, to świat z westernu, czyli świat mężczyzn. Z ich perspektywy go oglądamy, to oni mają w nim decydujące zdanie. Pomimo mnogości kobiet, są one tylko dodatkiem do głównych bohaterów. Przez nich są postrzegane i istnieją tylko w obrębie ich świata. Żadna z nich nie jest w stanie zagrozić zarezerwowanej dla mężczyzn przestrzeni ekranowej. Kobiety są w serialu przez mężczyzn "napotykane" - wygrywają swoje role, po czym odchodzą "w zapomnienie" – narzuca się wyrażenie. 


Generalizując, mówić można o dwóch typach kobiet pojawiających się w Justified. Pierwsza grupa to kobiety "uległe", których modelowym przykładem jest Winona Hawkins (Natalie Zea), czyli była żona głównego bohatera. Ten typ kobiet zdolny jest poruszać się po świecie mężczyzn, ale prawie całkowicie od nich zależy. Czeka na ratunek czy opiekę, bez których najpewniej skończyłaby marnie. Większa część tego typu kobiet bardzo dobrze wykorzystuje atrybuty kobiecości w celu osiągnięcia zamierzonego celu, ale ostatecznie są tylko tłem – zabawką w rękach mężczyzn. Drugi typ kobiet, które pojawiają się w serialu, jest zgoła inny.  "Dominujące" (bo taką nazwę im nadałem), nie liczą na mężczyzn, tylko same próbują wyrwać dla siebie kawałek dóbr tego świata. Najczęściej są to kobiety, które w przeszłości zostały doświadczone przez mężczyzn, dlatego zdecydowały się polegać tylko na sobie. Taka jest Mags Bennett (świetna Margo Martindale) z drugiej serii oraz Katherine Hale (Mary Steenburgen) z finału. Wszystkie one jednak kończą marnie, bo weszły w drogę mężczyznom. Nie ma w serialu żadnej żeńskiej przyjaźni, wszystkie bohaterki działają w pojedynkę lub nawet w opozycji do innych pojawiających się na ekranie kobiet. To między innymi je gubi.  Ostatnie odcinki są tego jaskrawą ilustracją, gdzie twórcy poprzez heroiczną akcję Mikea (Jonathan Kowalsky) podkreślają jego bliską przyjaźń z Wynnem Duffy (Jere Burns), która wychodzi o wiele dalej niż standardowe stosunki przełożony – pracownik (ochroniarz). Najsilniejsza nawet kobieta nie jest w stanie zagrozić takiemu rodzajowi przyjaźni. Ckliwie to twórcom wyszło, ale pomimo wszystko, całkiem udanie.


Jedynym wyjątkiem od powyższej reguły wydaje się Ava Crowder. Utożsamia swoją osobą obydwa rodzaje prezentowanych w serialu kobiet. Jako jedyna pojawia się w pierwszym odcinku serii i towarzyszy bohaterom, aż do odcinka finałowego. Wydaje się być silną kobietą, umiejącą zadbać o swoje dobro używając w tym celu zarówno siły fizycznej (strzela do maltretującego ją męża), jak również seksapilu ("uwiedzenie" Raylana i Boyda). Można napisać - potomkini femme fatale z filmu czarnego. To są jednak tylko pozory. Jej związek z Raylanem kończy się z jego inicjatywy, to on również wyciąga ją ostatecznie z więzienia. Od Boyda się, co prawda uwalnia samodzielnie (strzelając do niego), ale jej sposobem na ucieczkę od niego jest życie w ukryciu. Natomiast już ewidentnym pokazaniem jej pozycji (i ogólnie kobiet) w serialu jest ostatni odcinek, w którym to zdana jest ponownie na łaskę, lub niełaskę, szeryfa Giwensa. Ava Crowder jest mocną kobietą, jednak nie na tyle, by mieć większe znaczenie w świecie opanowanym przez mężczyzn. Ten sposób przedstawiania kobiet dopełnia westernową stylistykę, która dodaje serialowi swoistego charakteru i jest znaczącym elementem przyczyniającym się do jego sukcesu. Dobrze, że twórcy nie ciągnęli serialu na siłę i zakończyli pozostawiając go na bardzo wysokim poziomie. Gwarantuje mu to miejsce w historii serialowych bestsellerów oraz długoletnią miłość fanów – moją na pewno.


Podsumowaniem i objęciem swoistą klamrą całego serialu jest scena finałowa (będąca bliźniaczą wersją sceny z końcówki odcinka pilotowego). Raylan przyjeżdża do więzienia w którym wyrok odsiaduje Boyd. Celem szeryfa jest przekazanie informacji o rzekomej śmierci Avy. Pod koniec rozmowy Boyd zadaje Raylanowi pytanie o rzeczywisty cel wizyty. Nie uzyskuje bezpośredniej odpowiedzi, jednak w oczach swojego mimowolnego przyjaciela otrzymuje potwierdzenie słów, które sam wypowiada (w pierwszym odcinku była to króciutka retrospekcja). Podążając za słowami Boyda napisać można podsumowawszy, że kwintesencją serialu są więzi, w tym przypadku, przyjaźni, która narodziła się w czarnych szybach wydobywczych węgla kamiennego miasteczka Harlan w stanie Kentucky.

Komentarze