Nienawistna czwórka – IV kwartał 2016






Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie (Rogue One: A Star Wars Story) /2016/ - reż. Gareth Edwards

Jakoś mnie ten film nie przekonał. Nigdy nie byłem specjalnym fanem sagi, ale pomimo to pamiętam, że od zawsze obcowanie z nią wiązało się ze swoistą magią - co rusz wskrzeszaną na mocy rycerzy Jedi. Niczym czarodzieje ze "świecącymi laskami", w pojedynkę potrafili przeciwstawić się całym oddziałom wroga. To robiło wrażenie (szczególnie, gdy człowiek był młodszy).


W najnowszej odsłonie historii tego elementu zabrakło. Co prawda, dużo się dzieje, ale odarte to zostało z tej specyficznej atmosfery, której nie był w stanie przywrócić nawet epizodyczny występ Lorda Vadera, spektakularnie rozprawiającego się z żołnierzami rebelii. Gdyby nie on, a w filmie nie wspominano by o sytuacjach znanych z główną linią sagi, mielibyśmy kolejny, zwyczajny i niczym się niewyróżniający film Sci-Fi.
Ocena 6/10





Człowiek-scyzoryk (Swiss Army Man) /2016/ - reż. Daniel Scheinert, Dan Kwan

Jeden z bardziej, jeżeli nie najbardziej, odjechanych filmów ubiegłego roku – przynajmniej jeżeli chodzi o kino mainstreamowe. Obawiam się, że gdyby w rolach głównych nie zagrali rozpoznawalni, dobrzy aktorzy, film przeszedłby zupełnie bez echa. Bo czy film o przyjaźni rozbitka z pierdzącymi zwłokami (sic!) może być intrygujący? Otóż, okazuje się, że jak cholera! Gdy już przebrniemy i przyzwyczaimy się do "wierzchniej" warstwy filmu okaże się, że po pierwsze, mamy do czynienia z całkiem mądrą historią, a po drugie, i szczególnie ważne dla widzów, obraz jest bardzo sprawnie opowiedziany.


Można film krytykować ale nie można zaprzeczyć, że dobrze został poprowadzony, za co odpowiada bardzo sprawna reżyseria. Człowiek-scyzoryk, to szczególny film drogi, w którym bohater grany przez Paula Dano odkrywa, istotę życia. Za kompana swojej "podróży" obiera zwłoki, bo nikogo innego obrać mu nie pozostaje. Groteska miesza się z symboliką, a komizm sytuacji równoważony jest dramatem człowieka, który w swoim życiu wszystko udawał i którego życie toczyło się obok niego - zupełnie jak gdyby był żywym trupem. Zaprawdę piękna i odważna rzecz.
ocena 7-8/10





Deadlock /1970/ - reż. Roland Klick

Niesamowicie ogląda się obraz, w którym rekwizyty filmowe zaburzają ramy gatunku ustanowione przez muzykę, klimat, sposób filmowania, konstrukcję postaci oraz opowiadaną historię. Widz zadaje sobie pytanie: skąd w tym westernie znalazła się ciężarówka i dlaczego ci kowboje biegają z karabinem maszynowym? Cała reszta świata przedstawionego w filmie funkcjonuje w zgodzie z ramami wyznaczonymi przez gatunek - western.


Film praktycznie bez fabuły ogląda się jak rasowy thriller:). Pesymizm i zanik jakichkolwiek więzi międzyludzkich triumfuje na ekranie zgodnie z panującymi standardami na przełomie lat 60-70. Wszyscy bohaterowie są tego jaskrawą wizytówką. Pieniądz jest bogiem wyznaczającym standardy w stosunkach międzyludzkich. Niczym zwierzęta, bohaterowie kierują się jedynie instynktem, jednak nie przetrwania, a posiadania.
Ocena 8/10





Dae-ho /2015/ - reż. Hoon-Jung Park

W oczach mieszkańców wioski, władca gór – tygrys, jest niczym bóstwo, które sprawuje władzę nad swoim terytorium. Nic więc dziwnego, że w sytuacjach konfliktowych (polowanie) traktowany jest nie jak zwykłe dzikie zwierzę, a inny, mądry myśliwy. Do momentu, gdy człowiek nie wchodził mu zbytnio w drogę, nie musi się go obawiać.


Zawsze jednak znajdzie się zgraja ignorantów pragnąca "przewrócić" istniejący porządek rzeczy. Tygrys, to sprawnie opowiedziana historia, która udanie balansuje pomiędzy ckliwością i przerysowaniem graniczącym ze śmiesznością (odebranie wilkom syna głównego bohatera). Dobrze opowiedziany mainstream.
Ocena 7/10

Komentarze