Na krawędzi człowieczeństwa




Już pierwsza scena filmu (oddawanie moczu przez jednego z oprawców) jednoznacznie określa, z jakim obrazem będziemy mieli do czynienia – plugawym, brudnym, złym. Pretekstowa fabuła z kolei, zmusza nas do przepuszczeń, że jest to kolejny film, którego jedynym zadaniem jest testowanie granic wytrzymałości widzów na pokazywaną przemoc. Jednak czy na pewno?


W dużej ubojni świń ma miejsce przerażający proceder. Dwójka "filmowców" i jeden "specyficzny" aktor kręcą film. Za cel filmowcy obrali poszukiwanie oryginalnych sposobów na zakańczanie życia człowieka i uchwycenie go przy pomocy kamery. Jest to spektakl przemocy, w którym dokonuje się bestialskich czynów na przypadkowo pojmanych ludziach.


Rzeźnik (The Butcher, 2007) w reżyserii Kim Jin-wona ma co najmniej dwa interesujące aspekty. Pierwszy z nich wiąże się z próbą eksploracji najbardziej mrocznych zakątków osobowości człowieka. By tego dokonać, reżyser stawia swoich bohaterów w sytuacji skrajnie beznadziejnej, bez jakiegokolwiek wyjścia. Co pozostanie z naszego heroizmu, naszego męstwa, gdy zestawimy go z niewyobrażalnym bólem i przeświadczeniem o nieuchronności ludzkiego losu? Czy nasza chęć oddania własnego życia za cudze, nawet za to najbardziej ukochane, wytrzyma próbę z piłą mechaniczną odcinającą nasze ukochane członki? Jak silny jest człowiek? Czy tak zwane męstwo rodzaju ludzkiego, to tylko stek wyuczonych kłamstw, które łatwo jest podtrzymywać jedynie w sytuacji stabilnego bezpieczeństwa? Czy zasady życia stadnego zatriumfują nad dobrem osobistym? Twórcy w prezentowanych opiniach są tak samo bezwzględni, jak bezwzględne bywa życie, które nie dla wszystkich zakończy się happy endem.


Drugim ciekawym aspektem w filmie jest skoncentrowanie uwagi reżysera na nas - widzach. Obraz kręcony jest nie tyle z perspektywy uczestników "rzezi", co widzów, dla których ten proceder jest rejestrowany, dlatego to, co obserwujemy na ekranie, pochodzi nie tyle z "oczu" bohaterów, co z obiektywów kamer założonych im na specjale kaski. Twórcy Rzeźnika świadomie oddzielają obraz od występujących w nim postaci wysyłając nam, (widzom) jasny komunikat: "to wy, pośrednio odpowiadacie za to, co się dzieje na ekranie, ponieważ to wszystko tworzone jest dla zaspokojenia waszych "wybrednych", "chorych" gustów.


Również pokazywana przemoc jest ściśle przez twórców kontrolowana. Z jednej strony film jest bardzo okrutny, a poprzez to brutalny, z drugiej jednak, przeważająca część aktów przemocy odbywa się poza obiektywem kamery. Dlaczego tak się dzieje? Przecież zadaniem tego filmu miało być epatowanie przemocą. Może kamera przyjmuje punkt widzenia "głównych bohaterów" dramatu, widzimy to, co oni widzą? Problem w tym, że właśnie nie do końca. Co prawda, twórcy przez większą część ekranowego czasu pokazują świat "oczyma" bohaterów, jednak w określonych przypadkach przyjmują punkt widzenia samych oprawców (filmujących kamerą "z ręki" swoje wyczyny).


Ta ich niekonsekwencja skłania mnie do innej interpretacji, która kieruje nas ponownie w stronę zabawy z nami, widzami. Decydując się na ten film większość widzów będzie wiedzieć, z czym może mieć do czynienia – przemoc połączona z drastycznymi scenami tortur. Do pewnego stopnia jako widzowie oczekujemy tego. Jednak, pomimo faktu, że obraz rzeczywiście jest brutalny, największa ilość scen przemocy odbywa się poza zasięgiem naszego wzroku. Słyszymy (dzięki mikrofonom zamontowanym przy kaskach) co dziej się z współtowarzyszami niedoli naszych bohaterów, lecz tego nie widzimy. Jak gdyby reżyser bawił się z naszymi oczekiwaniami mówiąc: - Ja wiem jak bardzo pragniecie zobaczyć co się stało, jednak to ja, reżyser, zdecyduje kiedy to nastąpi. Pragnienie obejrzenia bezwzględnej makabry zostanie zaspokojone w dwóch wyjątkowo mocnych scenach (z których jedna – wydłubywanie oka nożem – może widzem naprawdę wstrząsnąć).


Rzeźnik to kino niszowe i bardzo specyficzne. Nie trafi do wielu, jednak tych, którzy spróbują się z nim świadomie zmierzyć, jest w stanie bardzo pozytywnie zaskoczyć. Formuła mockumentu pozwala twórcom na intensyfikację zagadnień związanych z granicami ludzkiego heroizmu, który w ostatecznym rozrachunku zawsze zamienia się w walkę o przetrwanie określonej jednostki. Szokowo refleksyjne kino.

Komentarze