Mrok pokaleczonej duszy





- Moja żona dość długo chorowała. Po tym jak stwierdzono u niej raka, męczyła się trzy lata. Potem odeszła. To był taki ból. Nic nie mogłem zrobić dla Su-jin (córka). Nic.
- Wracaj do domu. To najlepsze, co możesz zrobić.
- Najlepsze? To? Siedzieć na tyłku i nic nie robić… Tak najlepiej? Tak? Jak niepełnosprawny?


Powyższy dialog stanowi klucz do zrozumienia postępowania głównego bohatera filmu Broken (Bang-hwang-ha-neunkal-nal, 2013, reż. Jeong-ho Lee). Sang-hyeon Lee (Jae-yeong Jeong) pracuje w fabryce włókienniczej. Po śmierci żony samotnie wychowuje córkę. Zapracowany, nie może spędzać wiele czasu z najbliższą mu osobą. Pewnego dnia, gdy jest jak zwykle w pracy, otrzymuje telefon. Jego córka została napadnięta i zamordowana, wcześniej jednak sprawcy dziewczynę odurzają i gwałcą. W jednej sekundzie cały świat Sang-hyeona rozpada się na drobne kawałki i wszystko przestaje się liczyć. Życie dla niego się kończy.


Od tego momentu bohater w swoich działaniach motywowany będzie siłą woli rozbudzoną poprzez poczucie winy. Co jest ważne, Sang-hyeon Lee swoimi desperackimi czynami chce odpokutować, nie tylko brak czasu, który doprowadził pośrednio, w oczach bohatera, do śmierci córki (oczywiście, to również) ale przede wszystkim niemoc w załagodzeniu jej bólu po stracie matki. Bohater zdaje sobie sprawę, że po śmierci córki nie będzie w stanie już tego nigdy naprawić. Z tego powodu wyzywa los, a z nim cały świat, na pojedynek. Postanawia działać na przekór społeczeństwu, a w zgodzie z własnym sumieniem, nakazującym sprowadzenie na sprawców ślepej (na prawo) sprawiedliwości. Interesująco twórcy przedstawiają problem karania niepełnoletnich morderców (szerzej – przestępców), którzy zdają sobie sprawę ze swojej bezkarności. Odwieczna walka prawo vs sprawiedliwość pozostawia w występujących w filmie policjantach stale jątrzącą się ranę, której nie będą mogli już nigdy wyleczyć (oznaką tego jest ciągłe śledzenie, lub lepiej napisać – pilnowanie, młodocianych sprawców groźnych przestępstw, którzy odsiedzieli swój niewspółmiernie niski, w stosunku do popełnionych przestępstw, wyrok). Dobrze złożoność  tego moralnego problemu pokazuje zachowanie jednego ze stróżów prawa, który pomimo deklaracji i niestrudzonej pogoni za "przestępcą" (głównym bohaterem) oddaje mu ostatecznie prawo do własnego, w tej kwestii, wyboru (poinformowanie Sang-hyeon o finałowym spotkaniu).


W warstwie ideologicznej film koreańskiego twórcy zbliża się zauważalnie (po części) do ubiegłorocznego, Oskarowego, również rewelacyjnego, obrazu z Leonardo DiCaprio pt. Zjawa (The Revenant, 2015, reż. Alejandro Gonzalez Inarritu). W obu obrazach bohaterowie dążą do wymierzenia sprawiedliwości, a tym co ich w tych działaniach najbardziej do siebie zbliża, jest desperacja i przekraczanie granic wytrzymałości ludzkiego organizmu. Wzniesienie się ponad fizyczne możliwości człowieka i pozwolenie, by prowadziła ich czysta siła woli (duch ponad materię) nadaje sens ich istnieniu. Ostatecznie obydwóm bohaterom zagwarantuje to wewnętrzne spełnienie.



Film Broken jest ekranizacją powieści: The Hestitating Blade japońskiego pisarza Keigo Higashino. W 2009 roku powstaje japońska wersja historii (Samayou Yaiba, 2009, reż. Shoichi Mashiko) jednak jest to film zupełnie nieudany. Już nawet nie chodzi o dłużyzny, czy brak dynamiki w kluczowych dla filmu scenach (np. w finałowej). Najgorzej w obrazie japońskim wypada wydźwięk całej historii, która sprowadzona zostaje do garści banałów, zapominając o jakiejkolwiek wiarygodności psychologicznej postaci.



Koreańska, młodsza wersja filmu jest od japońskiej skrajnie różna (aż dziw bierze, że za podstawę ekranizowanej historii obu twórcom posłużyła ta sama książka). Wspólny ostał się tylko szkielet fabularny,jednak "obudowany" jest w zupełnie inny sposób. Jeong-ho Lee w swoim filmie pogłębia portrety psychologiczny bohaterów nie idąc na żadne kompromisy. Nie zadowala się utartymi schematami, tylko szuka skrywanych na pierwszy rzut oka powodów postępowania bohaterów. Tutaj nic nie jest jednoznaczne i oczywiste, a tym bardziej proste.Koreański twórca radzi sobie również o wiele lepiej z dynamiką opowiadanej historii. Wie, kiedy przyspieszyć akcję, ale również kiedy należy ją zwolnić, by dać widzom możliwość zastanowienia się nad postępowaniem bohaterów. Nie szarżuje z wykorzystaniem środków filmowego wyrazu, a raczej skupia się na optymalizacji efektów przyjętych założeń. Trafia tym w sedno, przez co wygrywa cały film.

Komentarze