Bolesne uczucia




W mężczyźnie pojawia się pragnienie. Rośnie nieustannie, nieubłaganie, do granic wytrzymałości, po brzegi wypełniając jego jestestwo. Potrzeba musi natychmiast znaleźć dla siebie upust. Niespożytkowana znajdzie ujście gdzie indziej, a niekontrolowana staje się niebezpieczna dla najbliższych (córka). Zanim jednak mężczyzna pofolguje swojemu pragnieniu, wszystko należy zaplanować i przeanalizować w najdrobniejszych szczegółach. Najpierw cel - prostytutka, preferencje seksualne - sado-maso – tak, by nie wzbudziła w niej podejrzeń chęć spętania ciała. Pokój hotelowy - wynajęty. Każda zaplanowana czynność, "na sucho" przećwiczona. Jeszcze tylko telefon do żony i już można oczekiwać, w kontrolowanym spokoju, na ofiarę. Gdy ekran podzieli się na dwie części, a z głośników popłynie znany i przyprawiający o ciarki motyw przewodni z kultowej Głębokiej czerwieni (Profondo rosso, 1975, reż. Dario Argento) miłośnik horrorów już wie, że czeka go fabularny twist. Od momentu, gdy młoda prostytutka przestąpi próg wynajętego pokoju hotelowego, nic nie będzie szło po myśli oprawcy.


Piercing (2018), nowy film Nicolasa Pesce twórcy interesujących Oczu matki (The Eyes of My Mother, 2016) kłania się w pas klasycznym włoskim horrorom giallo oraz slasherom - ich amerykańskim odpowiednikom. Najbardziej przekonuje sposób ukazania nawiązań filmowych. Reżyser nie próbuje czarować widza, nie oszukuje go. Szanuje jego znajomość historii kina, dlatego jeśli chce nawiązać do klasyków gatunku, to tak wyraźnie, bezpośrednio, niczym ciachnięcie nożem. Nie bawi się w subtelności, bo wie, że widzowie doskonale obeznani są z tematem. Szczególnie jest to widoczne w warstwie formalnej filmu, w której świadomie zestawiane są elementy świata teraźniejszego z tymi nawiązującymi do kultowych produkcji z przeszłości. Nie czujemy się przez to oszukiwani. Nasuwa się jednak pytanie: czyż nie taki był właśnie zamysł twórcy? No właśnie, w tym szaleństwie jest metoda. Skoro wszystko dostajemy, niczym na przysłowiowej tacy, to czy reżyser w końcu przewrotnie, nie odrzuci stosowanej strategii? Ano odrzuci, bo daje mu taką możliwość materiał fabularny bazujący na prozie Ryu Murakamiego (to ten, od świetnej Gry wstępnej [Odishon, 1999, reż. Takashi Miike]). Nasza uwaga skutecznie przez twórcę przez cały film przytępiana, zostanie w końcu zaskoczona. Zaprezentowana na ekranie historia równie dobrze sprawdziłaby się jako dramat psychologiczny – oczywiście w obiektywie innego twórcy (może Haneke?).


Piercing, to spektakl dwóch aktorów: Christophera Abbott i Mii Wasikowskiej. Obydwoje ze swoich ról wywiązują się wyśmienicie. Christopher Abbott jako Reed ma w sobie ten "miękki" element bestialstwa zamkniętego w ciele zwykłego, całkiem przystojnego (zdaniem naszej bohaterki) przedstawiciela klasy średniej. Absolutną gwiazdą filmu jest natomiast Mia Wasikowska (coraz bardziej lubię tę brzydulę). Ze swoją chłopięcą aparycją stanowi zaprzeczenie stereotypowego obrazu kobiety lekkich obyczajów. Świetnie tym wpisuje się w dekonstrukcje świata przedstawionego bazującego na odwołaniach do filmowych klasyków (giallo). Dodatkowo, jej osobowość wyposażona jest w skrywany pierwiastek perwersyjności, który świetnie koresponduje po pierwsze z jej wyglądem niewinnej chłopczycy, po drugie z pozostałymi elementami obrazu wprowadzając do seansu przyjemny niepokój.


Nicolas Pesce filmem Piercing przeskakuje jakościowo swoje poprzednie dokonanie filmowe, ale dzieła skończonego stworzyć mu się nie udaje. Zabrakło przysłowiowej kropki nad "i" w końcowej partii obrazu. Nie ma należytego domknięcia dla tej perwersyjnej, ale bądź co bądź, pięknej opowieści o osobistym spełnieniu, które może się dokonać jedynie przy drugim, podobnym do nas samych, człowieku.

Komentarze