Na gorąco: Zemsta rewolwerowca (The Harder They Fall, 2021, reż. Jeymes Samuel)

 


Cwaniacki, to słowo, które jako pierwsze przychodzi do głowy w związku z pierwszym długometrażowym filmem Jeymesa Samuela. Użycie przez niego muzyki i montażu tworzy iście teledyskową mozaikę - może nawet trochę zbyt barwną. Ma się wrażenie, że bajerancką formą reżyser próbuje przykryć niedostatki historii - bo w tym elemencie film kuleje najmocniej. I nie chodzi tutaj o główną linię fabularną związaną z zemstą na mordercach rodziców. Taki schemat był, jest, i zdaje się, że jeszcze długo będzie wykorzystywany w kinie. Istotne jak to zostanie przedstawione.

Przykładowo: w młodzieżowych slasherach nikt (lub prawie nikt;) nie narzeka na kolejnego zamaskowanego mordercę biegającego za nastolatkami – ot, taka konwencja. To co przeszkadza, to brak pomysłu na wykorzystanie tego schematu w obrębie tworzonej historii. Innymi słowy: lubimy oglądać wciąż te same historie, ale od twórcy wymaga się, by tymi utartymi schematami potrafił się bawić, lub co najmniej, mówiąc obrazowo, wchodził nimi w dyskusję z widzem. I tego samego oczekiwać należy w obrębie każdego innego gatunku, również westernu. Widać, że Jeymes Samuel serce do opowieści o kowbojach ma (jego wcześniejszy, średni metraż, to również western), ale można czasem odnieść wrażenie, że nazbyt mocno chce się tym sercem pochwalić.

Nie zmienia to jednak faktu, że z racji używania specyficznego stylu filmowego, momentalnie zestawiony został z Quentinem Tarantino, mistrzem żonglerki gatunkami. Niestety, tego rodzaju porównania w dużej mierze są nietrafione ponieważ dużo się musi jeszcze Jeymes Samuel nauczyć, by móc wchodzić w jakiekolwiek szranki z twórcą Nienawistnej szóstki (2015). Szczególnie w kwestii scenariusza jest wiele do nadrobienia. Początek i sama końcówka Zemsty rewolwerowca jeszcze jakoś się bronią, ale środkowa część, to prawdziwy festiwal braku pomysłowości i pomniejszych głupotek.

Natomiast, większość tekstów Tarantino, to w całości błyskotliwe perełki doszlifowane do perfekcji niemalże w każdym elemencie. I to nieważne, że czerpią z całego dobrodziejstwa kultury masowej, ponieważ to co powstaje stanowi nową, niepowtarzalną wartość. Forma jest ważna, ale winna być tylko (lub aż) nadbudową dla myśli, która nie musi być oryginalna, ale osobna i świeża bo rozwinięta w odrębnym, aspirującym do miana oryginalnego, umyśle. Tego w Zemście rewolwerowca zabrakło.

Ocena 5/10

Komentarze