Seans powtórkowy: Samurai Wolf i Samurai Wolf II (Kiba Okaminosuke, Kiba Okaminosuke: jigoku giri: 1966, 1967, reż. Hideo Gosha)
Pierwotnie tekst ukazał się na łamach Kinomisja Pulp Zine: https://www.pulpzine.pl/kino-samurajskie-mon-amour/
Jednym z głównych tematów przewijającym się w twórczości Hideo Goshy jest zezwierzęcenie jednostki. Jego filmy wypełnione są przez ludzkie "bestie" i "wilki" obdarte z człowieczeństwa przez bezwzględne normy społeczne, które powoli wyniszczają jednostki. Owi osobnicy przemierzają w samotności Japonię rozprzestrzeniając wypełniający ich chaos. W dylogii Kiba Okaminosuke bohater już nawet z nazwy jest wilkiem. W tym świetnym chanbara mamy do czynienia z właściwie ciągłą akcją i częstymi walkami na miecze. Gosha, zafascynowany możliwościami kina, świadomie z nim eksperymentuje, głównie w warstwie formalnej. Stosuje nietypowe kąty filmowania, pomysłowe ujęcia (z moim ulubionym, polegającym na odbijaniu w głowni miecza twarzy uczestników konwersacji), "bawi się" montażem równoległym, a dodatkowo bardzo wyraźnie estetyzuje przemoc (jak we wszystkich swoich dziełach).
W pierwszym filmie już od czołówki da się zauważyć fascynację reżysera spaghetti westernami, szczególnie w ścieżce dźwiękowej, kompozycji kadru (pusty, wyludniony, pustynny teren przemierza samotny samuraj-rewolwerowiec), oraz w postaciach drugoplanowych (dziwnych odmieńcach nieprzystających do społeczeństwa). W warstwie tematycznej reżyser po raz kolejny sięga do twórczości Kurosawy nawiązując do jego samurajskich dzieł z początku lat 60. Ponownie mamy do czynienie z roninem wikłającym się w konflikt dwóch grup, ponownie zakończenie historii nie przyniesie mu ani pieniędzy, ani zadowolenia.
Najbardziej widoczną różnicę u obydwu twórców dostrzec można w postaci głównego bohatera. U Kurosawy Sanjuro to cynik, nieposiadający żadnych złudzeń co do świata, w którym przyszło mu żyć. Świadomie wykorzystuje swoje umiejętności, by manipulować rzeczywistością w celu "ugrania czegoś" dla siebie. U Goshy, paradoksalnie, bohater jest nośnikiem zasad przez resztę społeczeństwa wzgardzonych. Na przekór swojemu "groźnemu" przezwisku, to o ludziach, których Kiba spotyka, można powiedzieć "wilki". Bohater Goshy wciąż wierzy w świat zasad, pomimo że w obu filmach kroczy już po tego świata zgliszczach.
Komentarze
Prześlij komentarz