Na gorąco: Małe kobietki (Little Women) 2019 – reż. Greta Gerwig




Depresyjna gorycz emanuje z nowego obrazu Grety Gerwig. Przesłania ona tą, bądź co bądź, bajkową historię. Opowieść o czterech siostrach próbujących znaleźć swoje miejsce w świecie rządzonym przez mężczyzn, posiada mocno komercyjne przesłanie. Realizacja własnych marzeń, pogoń za odruchami serca, walka o prawdziwą miłość itd. itp. Ta historia na przestrzeni lat opowiadana była widzom już wielokrotnie. Nie pamiętam jednak, by w którejś z filmowych adaptacji tak mocno wybrzmiewała nuta nieodżałowanej straty. Reżyserka pokazuje nam, że każdy z dokonanych w życiu wyborów niesie za sobą nieuchronne i, co ważniejsze, nieodwracalne konsekwencje. W myśl zasady, że nie można wejść powtórnie do tej samej rzeki, bohaterki dźwigają brzemię własnych młodzieńczych decyzji. Jest w życiu ludzi pewien paradoks polegający na tym, że wymaga się od nich podejmowania racjonalnych decyzji w momencie, gdy są do tego najmniej przygotowani (dorastanie, pierwsze miłości, pogoń za marzeniami, idealistyczne podejście do świata). A może o to właśnie chodzi?


Skutki tego paradoksu czuć w obrazie Grety Gerwig niczym w spowiedzi, grzesznika lub przypowieści ku przestrodze. Obserwujemy smutek i tęsknotę za utraconymi chwilami, zrezygnowanie i akceptację nieuchronności losu. Jakbyśmy patrzyli oczyma starca, który z rozrzewnieniem wspomina minione czasy. Nie ma tam już buntu, a jedynie przestroga i rada dla młodych na temat piękna dnia dzisiejszego. Nie mogę nie wspomnieć w tym kontekście o świetnej scenie negocjacji z wydawcą na temat finału książki (filmu?). Wydawca domaga się happy endu, więc czytelnik go otrzyma. Czy jednak tak było naprawdę? Na to pytanie odpowiedzieć muszą już sami widzowie. Nowe Małe kobietki to mocno kontemplacyjne kino. Okazuje się, że czasem jest sens, by po raz kolejny reinterpretować znany tekst kultury. Istotne by interpretatorzy mieli ciekawą ideę do przekazania. Nie musi być ona wyjątkowo oryginalna, byleby była osobista, bo od tego, to już tylko krok do kina autorskiego.
Ocena 7/10

Komentarze