Notatki na marginesie: Niedosyt (Swallow) 2019 – reż. Carlo Mirabella-Davis

 

 

Pod koniec filmu, praktycznie w finale, widz jest świadkiem niesamowitej sceny. Po latach dochodzi do spotkania Hunter (Haley Bennett) i jej biologicznego ojca Erwina (Denis O'Hare). Jest to udana próba zmierzenia się bohaterki ze znienawidzonym oprawcą. Hunter uświadamia sobie źródło swoich lęków, swojego niezadowolenia z życia i postanawia stawić mu czoła. Nie ma wiele do stracenia, gdyż w swojej egzystencji dotarła już do samego dna. Wymuszona "spowiedź" Erwina pomoże zrozumieć bohaterce jej dążenie do poczucia kontroli, wyrażające się w połykaniu przedmiotów. "Ja ustanawiam tu reguły, ja tu rządzę!" - krzyczy Hunter, może po raz pierwszy w życiu czując, że jest to prawda.

Mamy w tej scenie również próbę akceptacji siebie. To tutaj następuje "uzdrowienie" Hunter. "Czy cię lubię?" – pytanie zadaje bohaterka, zupełnie jakby pytała o to samą siebie. Hunter psychicznie dorasta, by móc w końcu zacząć świadomie decydować o swoim losie. Jakbyśmy nie oceniali jej finałowego wyboru, jest on osobistym wyzwoleniem się z krępujących ją pętów chorej przeszłości.

Haley Bennettna na ekranie jest niesamowita. Świetnie poprowadzona przez reżysera samymi gestami oddaje stan psychiki, granej przez siebie postaci. Jako widzowie jesteśmy jej oczami, a kibicujemy jej nie dlatego, że ją rozumiemy, tylko dlatego, że czujemy jej ból - zupełnie jak wynajęty, by się bohaterką opiekować, Luay (Laith Nakli) z Syrii.

Nie ma w powyższej scenie nawet jednej nuty fałszu. Wszystko wygrane jest w idealnej harmonii pomiędzy tym co dramatyczne, a tym co tkliwe. Niesamowicie mocna, szczera i bezpretensjonalna, pozostająca na długo w pamięci, wzruszająca scena. Już dla niej samej warto obejrzeć Niedosyt.

"Zaskakujący", to częste słowo, które słyszę w związku z debiutem fabularnym Carlo Mirabella-Davisa – i słusznie. Jego film zaskakuje udanym dostosowaniem formy do prezentowanej treści, zaskakuje w transformacji, która się dokona, w związku z główną linią fabularną, brakiem banalności, o którą w podobnych historiach niezwykle łatwo, zaskakuje pięknem kadrów odkrywających brzydotę ukazanego świata, by wreszcie zaskakiwać aktorską wyrazistością głównej bohaterki. Dobrze wiedzieć, że kino ciągle to potrafi robić.

Komentarze