Poszukując zasad

 


Ostatnimi czasy Takashi Miike wystawiał na próbę cierpliwość fanów pragnących zobaczyć jakiś jego nowy gangsterski film. Nawet przez głowę przemknęła mi straszna myśl, że może już nigdy reżyser do takiego kina nie wróci… Na szczęście były to tylko moje, niczym nieuzasadnione (no, może nie całkiem) strachy, które bezpowrotnie rozmyły się wraz z premierą Pierwszej miłości (Hatsukoi, 2019).

W filmie tym reżyser powraca ze wszystkimi typowymi dla siebie wyznacznikami gangsterskiego stylu. Mamy przedstawicieli półświatka przestępczej Japonii (Jakuza, mafia chińska), są oryginalne indywidua, jest humor i przerysowanie oraz przemoc i odwoływanie się do mangi. Stylistycznie również skonfrontowani jesteśmy ze znajomymi klimatami planowanego chaosu na podobieństwo muzycznych teledysków.

Historia opowiadana w filmie jest również w przypadku tego reżysera typowa. Dwoje młodych bohaterów z bagażem traumy z przeszłości rzuconych zostaje w sam środek afery pomiędzy Jakuzą, chińską mafią oraz skorumpowanym stróżem prawa. Wykaraskanie się z tych tarapatów będzie w dwójnasób trudne, bo dodatkowy problem tkwi w samych dwojgu głównych bohaterów. Fani reżysera w meandrach zawiłości fabularnych poczują się jak w domu. Nowy film Japończyka to bardzo widoczna krytyka czasów współczesnych. Na każdym kroku obserwujemy proces erozji: w zachowaniach, uczuciach, honorze i ogólnie w szeroko rozumianej moralności. Geneza takiego stanu rzeczy jest bezwzględna dla dzisiejszych czasów sfokusowanych jedynie na hajsie. Najstarszy członek Jakuzy przyzwyczajony do dobrobytu, ochoczo sprzeniewierza się honorowym zasadom, którymi organizacja kierowała się od dekad, byleby zachować wygodny status quo.

Rozpad zasad nie dotyczy jedynie świata przestępczego, a robak zepsucia toczy wszystkie grupy społeczne, nie pomijając tych, które przede wszystkim  powinny stać na ich straży. Policjant wchodzi w konszachty ze szpiclem i jest w stanie posunąć się niemalże do wszystkiego (morderstwo niewinnej osoby), po to tylko (lub aż), by móc zarobić trochę grosza. Również sytuacja, w której znaleźli się główni bohaterowie, jest wynikiem wyzutego z jakichkolwiek zasad postępowania ich rodziców. Leo (Masataka Kubota) jako niemowlę porzucony zostaje na pastwę ulicy. Nie wie dlaczego tak się stało i ta niewiedza sprawia, że wyjałowiony jest z wszelkich emocji. Upust własnej frustracji daje na ringu bokserskim. Monicę (Sakurako Konishi) natomiast jej własny ojciec oddaje, by swoim ciałem odrabiała jego długi hazardowe. Młoda dziewczyna nie mogąc poradzić sobie z sytuacją (i to chyba bardziej chodzi o postępek rodzica niżeli o samą prostytucję) popada w uzależnienie od narkotyków. To co się stało z bohaterami, jest pochodną upadku zasad, a ze skutkiem tego muszą sobie jakoś samodzielnie poradzić.

Podobnie jest z jednym z postawionych wysoko w hierarchii  członkiem Yakuzy. Po wyjściu z więzienia nie potrafi znaleźć dla siebie miejsca w zmienionej rzeczywistości. Chwyta się tego, co dla niego znane i co uważa za najważniejsze (obrona honoru). W jego zachowaniu da się dostrzec determinację, ale również zrezygnowanie i pogodzenie się z faktem, że jest dinozaurem, któremu pozostało jedynie wymarcie. Jest pod koniec filmu taka fajna scena nawiązująca do Drive w reż. Nicolasa Winding Refna (2011). Bohater siedzi w samochodzie, filmowany jest od dołu, ma otwarte oczy, ale nie mruga, nie porusza się i można mieć wątpliwości, czy wciąż żyje. Po chwili jednak porusza się by wyruszyć w ostatnią swoją podróż. Miike po raz kolejny serwuje nam nostalgiczną opowieść o wyrzutkach zmagających się z przeciwnościami współczesnego świata. Nie jest to może najlepszy film reżysera ale z pewnością stanowi udany powrót do klimatów, w których reżyser czuje się najlepiej.

Komentarze