Czy boisz się duchów?

 


Seria Mieruko-chan (2021- ) opowiada o uczennicy szkoły średniej imieniem Miko. Pewnego dnia dziewczyna zaczyna widzieć zjawy. Wszystkie te pojawiające się przed bohaterką widziadła usilnie pragną być dostrzeżone. Bohaterka nie wie, dlaczego przychodzą i wcale nie chce wiedzieć. Nie ma z kim o tym porozmawiać (bo kto uwierzy w duchy?), więc postanawia ten problem wyprzeć ze świadomości. W jaki sposób? Ano, ignorując wszystkie pojawiające się zjawy. Niestety, nie będzie to takie proste, bo duchy nie dają za wygraną i przybywa ich coraz więcej. Po pewnym czasie niespodziewanie bohaterka zjednuje sobie duchy opiekuńcze, które stają w jej obronie. Problem polega na tym, że można ich użyć tylko trzykrotnie…

Scenariusz do serialu powstał, jak to standardowo bywa w anime, na podstawie mangi i jest całkiem nieźle napisany. Dobrze, że twórcy się w nim nie spieszą. Fabuła rozwija się powoli pozwalając na zapoznanie się z bohaterami i pogłębienie ich wzajemnych relacji. Scenariusz jednak to nie wszystko, a serial jest wprost prześliczny. Animacja jest bardzo płynna, projekty postaci staranne. Trzeba to przyznać - twórcy przyłożyli się i zadbali o stronę wizualną serialu. Na uwagę zasługują elementy ecchi, chyba jedne z najdelikatniejszych i najbardziej stylowych jakie ostatnio dane mi było zobaczyć w anime. Kamera podgląda, przeważnie główną bohaterkę, ale nienachalnie, niby od niechcenia, delikatnie jakby kobiecym okiem. Wrażenia są bardziej estetyczne niżeli wulgarnie erotyczne.

Miko jest jedną z fajniejszych bohaterek pierwszoplanowych we współczesnych serialach anime – a już na pewno jedną z oryginalniejszych. Nieschematyczna, zachowuje się w sposób przemyślany i wyważony (zważając na sytuację, w której się znalazła). Próbuje racjonalnie myśleć i co najważniejsze nie panikować. Na zewnątrz sprawia wrażenie całkowicie opanowanej, jednak w duszy cała drży ze strachu. Niesamowitą frajdę sprawia oglądanie Miko, która próbuje ignorować duchy. A to udaje, że coś wpadło jej do oka, innym razem znowu do kąpieli zaprasza własnego brata, czy też wychodzi ze sklepu w ubraniu prosto z przymierzalni. Na niej spoczywa ciężar całego serialu i jak do tej pory broni się w tej roli doskonale.

Postacie drugoplanowe są sympatyczne i całkiem nieźle nakreślone, ale tutaj, w odróżnieniu do postaci pierwszoplanowej, nie udało się uniknąć schematu. Widoczne jest to szczególnie w osobach dwóch przyjaciółek Miko. Hana to biuściasta blondynka, emanująca poświatą dobra. Standardowo jest uroczo (czasami do przesady) naiwna i wiecznie głodna (bo ktoś taki w serialu japońskim po prostu być musi). Zupełnie nie dostrzega niczego ze świata ponadnaturalnego. Na przeciwległym biegunie plasuje się Yuria, drobna i zamknięta w sobie osóbka, mająca podobne do Miko zdolności widzenia niektórych duchów. Z racji swojego charakteru trudno bohaterce nawiązywać kontakty z innymi ludźmi i pomimo, że trzyma się z dziewczynami, to samej Miko się boi. Wspomnieć należy, że tradycyjnie bohaterka często niechcąco jest przyduszana przez obfitość piersi Hany. Na szczęście opisany powyżej schemat osobowy nie razi aż tak bardzo, a w zestawieniu z główną bohaterką i innymi postaciami drugoplanowymi (np. nowy nauczyciel) ich wspólne relacje ogląda się wyśmienicie.

Serial Mieruko-chan był dla mnie nie lada zaskoczeniem. Pozytywnym, rzecz jasna. Nietypowe jest, a przez to intryguje, że pomimo iż minęło dwanaście odcinków, to my nadal nie wiemy dlaczego tak naprawdę Miko widzi te wszystkie zjawy. Znaczy się, coś tam wiemy, ale nie jest to nic konkretnego i wciąż jest więcej pytań aniżeli odpowiedzi. Już sam pomysł na to by pozbyć się problemu próbując go ignorować, nie mierząc się z nim bezpośrednio dostarcza sporo nowych wrażeń na gruncie utartego schematu. Nie wiem, jak będzie później, bo mangi nie czytałem i czytać nie chcę (nie chcę zepsuć sobie przyjemności z seansu kolejnych sezonów), ale zapowiada się ciekawie, dlatego czekam.

Komentarze