Parafrazując słowa antropologa kultury Bronisława Malinowskiego: "Człowiek obce kultury poznawać powinien nie tyle po to, by zaspokajać ciekawość odkrywania czegoś innego, ale dlatego, by przez tę odmienność kulturową, z którą się zetknie, mógł lepiej poznać samego siebie". W dniu swoich szesnastych urodzin aborygeński chłopiec wysłany zostaje na tytułowe Walkabout – wyprawę przez australijską pustynię, której przejście ma uczynić z niego prawdziwego mężczyznę. Dzieje jego wędrówki krzyżują się z losami dwójki białych dzieci: nastoletniej dziewczyny u progu dorosłości i kilkuletniego chłopca, którzy w wyniku tragicznych wypadków pozostawieni zostają na pastwę pustyni.
Nicolas Roeg nakręcił film, który zakwalifikować można do gatunku nazwanego przeze mnie: kontemplacyjnym. Obrazy takie wymagają od oglądających cierpliwości oraz pewnej wrażliwości emocjonalnej. Największą wartością dzieła jest jego klimat i sposób w jaki oddziałuje na widza. Ogromną zasługę w tym mają piękne zdjęcia za pośrednictwem, których możemy niemalże poczuć namacalny kontakt z odległym światem. Dodajmy do tego muzykę z pełnymi znaczeń, partiami wokalnymi, a nieśpiesznie wyłoni się dzieło na wskroś zmysłowe.
Podczas wspólnej wyprawy dochodzi do zderzenia dwóch, jakże różnych kultur. Wzajemne oddziaływanie na siebie bohaterów sprawi, iż rodzeństwo będzie miało szansę przybliżyć się do tej trudno uchwytnej zmysłami współegzystencji z naturą. Okazuje się, iż pomimo tak wielkich różnic pierwotne instynkty jak: przetrwania, bliskości, czy rozrodczy odnieść można do wszystkich ludzi, bez względu na odmienność kulturową jaką reprezentują.
Najbardziej jednak zauważalne jest napięcie erotyczne pomiędzy dwójką bohaterów. To jak na siebie patrzą oraz zwykłe czynności, którym się oddają (przeprawa przez strumień, wspinaczka po drzewie czy kąpiel w rzece), wyzwalają ładunek seksualny, który zawisa w powietrzu czekając na dogodną chwilę, by wybuchnąć… Młoda dziewczyna nie jest jednak w stanie poddać się instynktowi, zbyt mocno już przesiąkła współczesną "białą" cywilizacją, by dać się mu ponieść. Czułość, którą cała przygoda pozostawi już na zawsze w jej sercu, da chwilowy upust podczas strącania dłońmi mrówek z nagiego torsu aborygena.
Piękne kino!
Komentarze
Prześlij komentarz