Podążając za cybernetyczną Major

 

 

Pierwszy kinowy film Ghost in the Shell (Kokaku Kidotai, 1995, reż. Mamoru Oshii) bardzo cenię. Wersję z 2017 roku w reżyserii Ruperta Sandersa, ze Scarlett Johansson w roli głównej, również. Dwa sezony serii Stand Alone Complex (Kokaku Kidotai: Stand Alone Complex, 2002-2003 i 2004-2005) także mam zaliczone i oceniam bardzo na plus. Nigdy fanatykiem tego uniwersum nie byłem, co nie zmienia faktu, że bardzo go lubię, a już szczególnie postać Major Motoko Kusanagi (w rewelacyjnej interpretacji głosowej Atsuko Tanaki). W świecie, gdzie na porządku dziennym jest posiadanie sztucznych implantów wybranych części ciała, główna bohaterka wyróżnia się swoją całkowicie cybernetyczną powłoką. Pomimo swojej sztuczności posiada jednak coś, co zbliża ją do ludzi – tytułowego "ducha".

Najnowszy serial Ghostin the Shell: SAC_2045(2020 – 2022) jest wyjątkowy, bo w całości zrobiony przy pomocy komputera. Początkowo, to właśnie była jego główna wada. Ciężko się przestawić, gdy od lat w pamięci utrwalony mamy obraz klasycznie animowanej pani Major. Ogólnie, projekt postaci nie jest zły, a gdy się już do serii przyzwyczaić, to można stwierdzić, że jest wręcz bardzo dobry. Co prawda, ciało bohaterki wygląda na o wiele młodsze niż pamiętamy, ale przecież major na przestrzeni lat już niejednokrotnie zmieniała swoją "zewnętrzną" powłokę (chociaż ostatnimi czasy niechętnie). To co przeszkadza najbardziej, to odwieczny problem komputerowych animacji mimiki twarzy. Szczególny kłopot jest z animowaniem skrajnych emocji, jak złość, radość, wstyd, czy zmieszanie. Na szczęście dla animatorów Major od zawsze była powściągliwa w okazywaniu emocji.

Cała fabuła najnowszego serialu kręci się wokół tak zwanych postludzi, nowego tworu niewiadomego pochodzenia, który postanawia przejąć kontrolę nad światem. Seria, która na wskroś przesiąknięta jest klimatem cyberpunka, a w sferze fabularnej thrillerem polityczno-sensacyjnym, nie ucieka od poważnych filozoficzno-egzystencjalnych pytań. W tle mamy zrównoważoną wojnę oraz połączenie dwóch światów: rzeczywistego (iluzorycznego) oraz cyfrowego (prawdziwego?). Skojarzenia z najbardziej znanym dziełem sióstr Wachowskich jak najbardziej na miejscu. Można powiedzieć, że historia na ekranie zatoczyła pełne koło. Gdy bracia Wachowscy w 1999 roku zrobili Matrixa oficjalnie przyznawali się do inspiracji filmem Mamoru Oshiiego z 1995 roku. W Ghost in the Shell:SAC_2045 mamy sytuację zgoła odwrotną. Wyraźnie widać, jak twórcy czerpią pełnymi garściami z obrazu z Keanu Reevesem, zaczynając od ogólnej koncepcji świata(ów), aż po takie oczywiste zapożyczenia jak chociażby agent Smith – tutaj, menda na kagańcu Stanów Zjednoczonych.

Ogromnym plusem serialu są świetnie zainscenizowane i przemyślane sceny akcji. Jak się zastanowić, to chyba jedne z najlepszych ze wszystkich serii GITS-a. Za przykład niech posłuży piąty odcinek pierwszej serii, czyli atak na dom jednego z postludzi, czy też dwa odcinki otwierające drugi sezon, z widowiskową sceną na autostradzie. Oglądając je zapominamy o wszystkich niedoróbkach animacji komputerowej dając się ponieść czystej akcji. Również choreografia poszczególnych bezpośrednich potyczek robi wrażenie, szczególnie gdy poogląda się je w zwolnionym tempie.

Głównym problemem serialu jest fakt, że wszyscy członkowie sekcji dziewiątej stanowią tylko tło dla poczynań Major Kusanagi. Z drugiej strony jednak, jakby się zastanowić, jest to problem wszystkich produkcji spod szyldu Ghost in the Shell, bo ten tytuł to jest Major Motoko Kusanagi. Poza główną bohaterką dłuższy czas ekranowy otrzymał jedynie jej nieodłączny przyjaciel Bato (Akio Otsuka) i ewentualnie Togusa (KoichiYamadera) najmniej cybernetyczny członek drużyny. Nie przeszkadza to jakoś szczególnie, bo akcja pędzi na złamanie karku, czym skutecznie zajmuje uwagę widza. Natomiast, strzałem w dziesiątkę było zaangażowanie tej samej obsady aktorskiej co w oryginalnych dwóch filmach kinowych i serialu Stand Alone Complex. To seiyu w dużej części budują bohaterów obdarzając ich rozpoznawalnym, zapadającym w pamięć głosem oraz unikalnym charakterem.

Ciekawą postacią jest całkiem nowy członek Sekcji Dziewiątej Purin Esaki (Megumi Han), która odgrywa znaczącą rolę w całej intrydze. Dzięki niej twórcy będą mieli możliwość pogłębić, często w tego typu filmach już wielokrotnie zadawane pytanie, co tworzy człowieka i jak mocno zcybernetyzowane musi zostać ciało, by utraciło przywilej (przekleństwo?) nazywania się człowiekiem? Oczywiście, to tylko kilka z wielu zadawanych w serialu pytań.

Generalnie, nowa odsłona przygód członków Sekcji Dziewiątej bardzo udanie kontynuuje wątki poprzednich serii ze styku moralności i filozofii w obszarze człowiek kontra maszyna. Nie powiem, że wszystko z fabuły zrozumiałem, ale ogólnie mam nadzieje, że ten serial nie jest definitywnym pożegnaniem z Major Motoko Kusanagi i jej drużyną (jeden ze znajomych twierdzi, że końcówka może na to wskazywać), bo byłoby szkoda. Ja nie tracę nadziei i czekam na kontynuację.

Komentarze