Z biblioteki Nowych Horyzontów: Takie lato (Un été comme ça, 2022, reż. Denis Côté)

 

 

W domu nad jeziorem trzy kobiety poddane są obserwacji. Odbywa się to przez dwadzieścia sześć dni, w ramach eksperymentalnego uczelnianego projektu. Wszystkie one mają poważne problemy seksualne. Jaki jest cel tego projektu? Podobno nie terapia, nie leczenie, lecz czysta obserwacja, i to zarówno ze strony samych kobiet, których ten eksperyment dotyczy, jak również dwóch osób przydzielonych z uczelni. Przez prawie dwie i pół godziny widz zapoznaje się z seksualnymi odchyleniami od normy obserwowanych kobiet. Eksperyment po rzeczonych dwudziestu sześciu dniach dobiega końca i pozornie nic się nie zmienia. Ale czy na pewno?

Na pytanie jednej z dziewczyn, co zamierza robić po powrocie do domu? Jej odpowiedź brzmi dosadnie i szczerze, bez cienia poczucia winy czy skrępowania. – Zamierzam się pieprzyć, bo to uwielbiam! – po chwili dziewczyna dodaje. – Dlaczego nie mogę tego robić przez resztę mojego życia? Przecież nie robię nikomu krzywdy. W tych słowach tkwi sedno całego filmu. Obserwujemy osoby, którym nałożono kaganiec norm, kwalifikujących je jako te zboczone, z problemami. Społeczeństwo chce takie jednostki za wszelką cenę wyleczyć. Dlaczego? By dopasować je do ogółu. Ale czy ten ogół przypadkiem sam nie balansuje na granicy normy?

Jedną z opiekunek, obserwatorem z ramienia uczelni, jest kobieta będąca w związku z inną kobietą. Widzimy ją gdy rozmawia przez telefon ze swoją partnerką, poznajemy jej kłopoty, również seksualne. Czym ona różni się od dziewczyn, które obserwuje? Jeszcze kilka dekad temu, to ona byłaby na cenzurowanym za związek z kobietą. Samoświadomość i samoakceptacja, pomimo nie wpisywania się w ramy obowiązujących w danym momencie norm, sprawiają, że bohaterki wyrzucane są poza nawias społeczeństwa. Dlaczego, gdy kobieta dobrowolnie, dla przyjemności, "obsłuży" całą drużynę piłkarską, to ona uznana jest za tą z problemem? Nikt nie ma pretensji do mężczyzn, którzy ochoczo i bez żadnego skrępowania dołączają do zabawy. To samo tyczy się analogicznej sytuacji z seksem grupowym z robotnikami na budowie. Nikt nie ocenia męskiej grupy, tylko tę jedną uczestniczkę.

Te dwie i pół godziny, które reżyser poświęcił, na ukazanie zwyczajnej egzystencji każdej z dziewczyn, miały za zadanie przełamać efekt szoku i przyzwyczaić widza do tego, co dla tych kobiet jest postępowaniem normalnym, czy wręcz codziennym. Udaje mu się to, bo ostatecznie nie widzimy kobiet z problemami seksualnymi, tylko trójkę osób wypchniętych poza nawias społeczny. Na zakończenie bohaterki składają sobie obietnicę, że po powrocie do normalnego życia zostaną nadal przyjaciółmi. I to może być rozwiązanie. Trzymać się razem robiąc to, co daje szczęście, pozostając niewidzialnymi dla reszty społeczeństwa (symboliczny finałowy skok do jeziora).

Komentarze