Miłość w czasach kontroli

 

 

Twórcy Czarnego węgla, kruchego lodu (Bai ri yan huo, 2014) swój nowy film poświęcili kontroli, jaką sprawuje chińskie państwo nad życiem szarej jednostki. Ukazane to jest poprzez opowiedzenie losów Zenonga Zhou (Ge Hu), jednego z członków gangu złodziei motorów. W wyniku niefortunnych wydarzeń bohater zabija policjanta. Rozpoczyna się obława, a tym samym dla Zenonga  wyścig z czasem.

To, co dla mnie w treści Jeziora dzikich gęsi (Nan Fang Che Zhan De JuHui, 2019, reż. Yi'nan Diao) było najciekawsze i zarazem najlepsze, to nie tyle pokazanie państwowego aparatu kontroli (co, oczywiście, również robi ogromne wrażenie), który działa niczym doskonale naoliwiona maszyna, ale bardziej, jak na tę wszechobecną inwigilację reagują pojedynczy ludzie. Jak dostosowują do niej swoje życie, postawy, ideały i moralność. Reżyser pokazuje, że nie potrzeba wymyślnych technologii, zaawansowanych urządzeń czy maszyn, a wręcz przeciwnie. Wystarczy w odpowiedni sposób nastawić ludzi.

Pomimo że akcja filmu toczy się w swoistych slumsach, w miejscu na pozór anonimowym, bo biednym i zatłoczonym, gdzie tłok mógłby stanowić ochronę (można się w niego wtopić), tak się jednak nie dzieje, bo poszczególne jednostki służą aparatowi władzy. Bardzo obrazowo uchwycona została atmosfera zaszczucia w tłumie anonimowych przechodniów, z których każdy może okazać się aparatczykiem rządu.

Chińskie władze proceder inwigilacji dopracował do perfekcji. Uderzają w jednostki z różnych stron, nie pozostawiając żadnej bezpiecznej wyrwy w przestrzeni życia społecznego. Nieważne jak, ale do ciebie dotrą. Zastraszenie, przekupstwo, kłamstwo, gnębienie i naciski z każdej strony sprawiają, że jednostka przyzwyczaja się do egzystencji ze świadomością stałej kontroli. Jak wiemy, człowiek to istota, która jest się w stanie do wszystkiego przyzwyczaić i ułożyć sobie w takich warunkach życie. Z naszej perspektywy jest to życie w kłamstwie, ciągłej zdradzie i ktoś mógłby powiedzieć, że bez honoru. Ale czy na pewno? Czy na miejscu bohaterów postąpilibyśmy inaczej? Chciałoby się wierzyć, że tak, ale rozsądek podpowiada coś zgoła innego.

W tym właśnie tkwi sedno Jeziora dzikich gęsi. Sukcesem chińskiej władzy jest nie tyle jej skuteczność w opresyjnych działaniach wobec obywateli, co bardziej sprawienie, że wszyscy traktują ten stan jak coś naturalnego. Lata opresji zaprogramowały ludzi do takiego odbioru rzeczywistości, który jest zbieżny z oczekiwaniami władzy. Nie buntujesz się przeciwko temu, co wszyscy uważają za normę (nawet szczury w klatce akceptują swój los, gdy skazane są na niego od urodzenia). Wymownie obrazuje to scena tańca ulicznego, w którym biorą udział przedstawiciele absolutnie wszystkich klas społecznych (złodziej, prostytutka, przedsiębiorca, robotnik czy też sam policjant). I to, że tańczą nie jest czymś nadzwyczajnym, wrażenie natomiast robi fakt, że wszyscy znają kroki i robią to synchronicznie. Na uwagę zasługują również inne sceny, tym razem mające symulować wrażenie normalności w życiu bohaterów, jak scena miłosna na łodzi oraz moja ulubiona, wspólnego jedzenia posiłku (makaronu) w przydrożnej knajpce w jednej z ostatnich scen filmu. Wielki ukłon w stronę wrażliwości twórców.

Jezioro dzikich gęsi, to skończone dzieło filmowe. Absolutnie wszystkie elementy są na swoim miejscu i są one idealnie wykorzystane. Muzyka (motyw otwierający obraz) i aktorstwo, to najwyższy poziom. Fabuła wielowątkowa i wielowarstwowa w stylistyce kryminału neo-noir skrywa historię o prawdziwej naturze człowieka (na myśl przywodzi Drive w reż. Nicolasa Windinga Refna, gdzie na wierzchu krył się prosty wątek sensacyjno-miłosny, a głębiej zakopana była mroczna opowieść o skazanym na samotność outsiderze o dwuznacznej moralności). Całości dopełnia strona wizualna filmu. Przepiękne zdjęcia brzydkich miejsc, skąpanych w głęboko jaskrawych barwach, w których dominuje kolor czerwony i żółty. Wrażenie swoistej bajkowej nierealności nasuwa się samoczynnie.

Najnowszy film Yi'nan Diao, trafia w sedno tego, czego szukam w kinie: wielowarstwowej treści ukrytej za przepiękną formą. Arcydzieło, jakich mało. Polecam do kilkukrotnego obejrzenia.

Komentarze