Seans powtórkowy: Moskitiera (La mosquitera, 2010, reż. Agustí Vila)



Tytułową Moskitierę stanowi w filmie mechanizm wyparcia, chroniący bohaterów przed bolesną, niczym ukąszenia owadów, prawdą o nich samych. Reżyser mnoży aberracyjne zachowania, które w łącznym zestawieniu wydają się nad wyraz przejaskrawione, żeby nie napisać groteskowe, jednakże równocześnie tak bardzo ludzkie. Ojciec rodziny napalony na młodą sprzątaczkę, niby z dobrego serca, ciągle przepraszając i zapewniając o czystości intencji, raczy ją podarunkami, po to tylko, by dostać się do jej strzeżonej kobiecości. Matka znudzona rutyną i ugładzonym zachowaniem męża popada w romans z nastoletnim kolegą syna, któremu każe nazywać się dziwką. Jej siostra, ze świętym oburzeniem piętnuje bicie psa, co równocześnie nie przeszkadza jej, "w celach wychowawczych", przypalać córkę papierosami. Syn dla zdobycia darmowych środków przeciwbólowych przygarnia bezpańskie zwierzęta.

Najbardziej jednak karykaturalnie prezentują się dziadkowie. Starszy mężczyzna uświadomiwszy sobie, iż już do końca swoich dni skazany będzie na obecność i opiekę nad niedołężną żoną aranżuje ich podwójne samobójstwo… Najmniej "zepsutymi" bohaterami jest dwójka postaci drugoplanowych. Pierwszą z nich jest atrakcyjna gosposia, która ulega awansom pana domu, bo w jej sytuacji (dziecko i brak środków do życia) jest to rozwiązanie optymalne. Nic nie udająca, od początku jasno stawia sprawy dostosowując się do realiów obcego środowiska (jest cudzoziemką) i pomimo niezbyt komfortowej sytuacji próbuje zachowywać się uczciwie wobec siebie i innych. Drugą osobą jest mała dziewczynka, nad którą znęca się siostra głównej bohaterki i która po każdym nieludzkim zachowaniu swojej rodzicielki z wymownym gestem wskazuje na nią oskarżycielsko krzycząc: to ona mi to zrobiła. Jeszcze nie zepsuta przez chore społeczeństwo, instynktownie zdaje się wyczuwać, które zachowanie jest właściwe.

Reżyser odsłania bolączki współczesnego społeczeństwa Hiszpanii, ale i nie tylko, którego konsumpcjonizm, odznaczający się pędem za własnym samozadowoleniem, wyklucza jakąkolwiek możliwość porozumienia się z drugim człowiekiem. Zestawienie tych wszystkich "nienormalnych" zachowań razem powoduje, iż wydają się one wyjątkowo groteskowe, co jest jednak efektem zamierzonym. Gdy się przyjrzeć każdemu bohaterowi z osobna zobaczymy, iż tak naprawdę nie odstają oni od ogółu, który zaobserwować można w codziennym życiu. Mechanizmem wyparcia próbują zatuszować niedostatki własnej egzystencji. Nie wystarczy jednak nie reagować na dzwonek do drzwi, by niechciana rzeczywistość przestała istnieć. Bohaterowie doskonale zdają sobie z tego sprawę, ale mimo to świadomie wkraczają w tę obłudę, bo jest ona dla nich wygodna i stanowi ochronę statusu quo, do którego przywykli. W tym kontekście wyparcie jest konieczne, bo kto wie, co by się stało gdyby prawda dotarła do świadomości bohaterów? Kto wie, czy ból nie byłby o wiele większy niżeli ukąszenie komara. Na szczęście moskitiera chroni przeciw wszystkim owadom, nawet tym śmiertelnie groźnym. 

Rzadko się zdarza, by film był tak doskonale "skrojony". Nie ma w obrazie zbędnej sceny, ba, zbędnego dialogu nie uświadczymy. Wszystko zapięte jest na ostatni guzik wykorzystując każdą sekundę z dziewięćdziesięciu minutowego seansu. Tak właśnie powinien wyglądać dobrze napisany scenariusz. Bardzo dobre kino.

Komentarze