Na gorąco: Illang: Wilcza brygada (In-lang) 2018 - reż. Jee-woon Kim




Z Wilczą Brygadą mieliśmy już do czynienia w 1999 roku za sprawą japońskiego anime (Jin-Ro, reż. Hiroyuki Okiura). Niezbyt tamten film pamiętam, dlatego z tym większą przyjemnością zasiadłem do najnowszej, tym razem koreańskiej, wersji nakręconej pod wodzą Jee-woon Kima. Pierwsze co rzuca się w oczy, to bardzo dobrze zrealizowane sceny akcji. Sprawnie poprowadzone pokazują zdolną rękę twórcy takich obrazów jak Słodko-gorzkie życie (Dal-kom-han In-saeng, 2005) czy Ujrzałem diabła (Ak-ma-leul Bo-ass-da, 2010). Historia w najnowszym filmie, podobnie zresztą ja w wersji japońskiej, koncentruje się wokół spisków, brudnej polityki i wszystkich innych rozgrywek z którymi mamy do czynienia podczas walki o władzę. Mnie jednak, jak zawsze, bardziej interesowali bohaterowie. W filmie przez większość czasu obserwujemy ich czwórkę: głównego bohatera Lima (Dong-won Kang) - członka oddziałów specjalnych i jego dowódcę Jin-tae (Woo-sung Jung) – najbardziej charakterystycznego bohatera. Do tego dochodzi były członek oddziału specjalnego (teraz pracownik Biura Bezpieczeństwa) oraz młoda kobieta, członkini organizacji terrorystycznej Sekta.


Odniosłem dziwne wrażenie niewpasowania się głównego aktora do roli którą odgrywał. Twarz Lima nie przystaje mi do charakteru "wilka". Z drugiej strony, mogę sobie wyobrazić, że twórcy postawili właśnie na taką powierzchowność bohatera, by tym mocniej zaakcentować tożsamość bestii kryjącej się w ludzkiej skórze.
Jak dzieciak natomiast "jarałem" się finałową  sceną, w której to nasz bohater przywdziewa kostium Wilczej Brygady i idzie "zająć się" niespodziewającymi się tego intruzami. I ta mocarna gadka dowódcy Wilczej Brygady:
- Słyszałaś o Brygadzie Wilków? (Lim)Jest jednym z jej członków. Nie jesteśmy ludźmi w wilczej skórze… jesteśmy wilkami w ludzkiej skórze.
Muza zaczyna głośniej grać, a my widzimy jak Lim w pełnym rynsztunku wyrusza na polowanie. Czysta i pierwotna przyjemność. Jakbym miał ponownie szesnaście lat.
Ocena 6/10

Komentarze