Zmysłowa dzikość




Księżycowi jubilerzy (Les bijoutiers du clair de lune, 1957, reż. Roger Vadim), to nieskrywany pomnik uczucia. Od pierwszych minut filmu da się zaobserwować fascynacje reżysera jego ówczesną żoną - Brigitte Bardot. Wszystkie kadry komponowane są w taki sposób, by wydobyć z pięknej aktorki jak najwięcej seksapilu. Dodajmy do tego naturalną zawadiackość aktorki i mamy powód, dla którego warto ten film obejrzeć. Czy tylko dlatego? Oczywiście, że nie.


Dwie kobiety, jeden mężczyzna, nieskończona ilość problemów. Jeden z bardziej ogranych schematów, ale - podobnie jak motyw zemsty - nigdy się nienudzący. Reżyser "zderza" ze sobą trzy światy i trzy spojrzenia na życie: ciotki, jej bratanicy oraz męskiego obiektu ich westchnień Lamberta (Stephen Boyd). Główną bohaterkę filmu poznajemy, gdy przyjeżdża do posiadłości swojej ciotki Florentiny (Alida Valli). Ursula (Brigitte Bardot) jest narowistą, żywiołową dziewczyną, która całkiem niedawno przeobraziła się w kobietę. Jest ciekawa świata, trochę frywolna (przynajmniej w słowach), ale przede wszystkim spragniona miłości w każdym dostępnym jej przejawie. Tuż po przyjeździe do nowego miejsca zakochuje się w Lambercie, skłóconym z całym światem trzydziestolatku.


Jej ciotka Florentina, to piękność w średnim wieku, której uroda zaczyna nieuchronnie przemijać. Nieszczęśliwie wydana za mąż, swoje życie marnuje u boku nieczułego kobieciarza spoglądającego tylko w stronę innych kobiet (włączając w to własną siostrzenicę). Powoli "więdnie", tracąc wszelkie złudzenia dotyczące jej osobistego szczęścia. Przez lata stłumione odruchy serca kobiety na nowo ożywają pod wpływem uczucia względem Lamberta. Na samym początku nieufna, a poprzez to ostrożna, przekonana zostaje szczególną atencją mężczyzny. Pragnienie romantycznego uczucia rosnące w niej od wielu lat, wypacza jej ogląd sytuacji, która zostaje przez nią źle zinterpretowana. Niespełniona, zhańbiona, ale chyba najbardziej, z głębokim poczuciem odrzucenia, postanawia się zemścić. A jak powszechnie wiadomo - zawziętość odrzuconej kobiety bywa straszna.


Uczucie Ursuli jest kryształowo czyste. Brak w nim oznak jakichkolwiek oczekiwań względem kochanka, które w tak młodej osobie nie zdążyły się jeszcze wytworzyć. Bohaterka spontanicznie rzuca się na pomoc ukochanemu mężczyźnie będąc w stanie, w imię uczucia, wyrzec się całego swojego życia. Jej miłość jest pierwotna, szczera, niepragnąca niczego w zamian – można by rzec, idealna.



Postacią jak gdyby "pośrodku" jest Lambert. Jeszcze bardzo młody, ale już "skażony" doświadczeniami intensywnego życia (we wczesnych latach zaciągnął się do wojska). Zawiedziony nim, jeszcze szarpie się w jego ramach, nie chcąc iść na ustępstwa. Jego zachowanie jednak świadczy o powolnym, ale wyraźnym, wchłonięciu przez otaczające go normy społeczne. W odróżnieniu od Ursuli umiejętnie wykorzystuje swoje atrybuty (atrakcyjną dla kobiet męskość) do osiągnięcia zamierzonych celów (uwiedzenie Florentiny w celu uzyskania oczekiwanych zeznań). Powoduje to niemoc bycia z którąkolwiek z dwóch kochających go kobiet.


Vadimowi w Księżycowych jubilerach udaje się opowiedzieć całkiem udaną historię o różnych odcieniach miłości. Bardot w oczach reżysera symbolizuje pierwotny instynkt, zwierzęcość, kierującą się w swoich działaniach podstawowymi potrzebami, z których miłość, ponad wszystko i pomimo wszystko, wysuwa się na pierwsze miejsce. Reżyser - zafascynowany i sam zakochany w aktorce symbolizującej ten żywioł - potrafi uchwycić go w niezwykle przekonujący sposób. Oczywiście niewątpliwą zasługę w tym ma tutaj sama Bardot, wypełniona i emanująca swoją spektakularną, dziką zmysłowością. Dzięki umiejętności uchwycenia tego na taśmie filmowej, Roger Vadim tworzy jedno z najlepszych dzieł w swoim ówczesnym dorobku.

Komentarze