W wiosce niedaleko Tajlandii jeden z rybaków znajduje półżywego człowieka. Zabiera go do domu, opatruje mu rany i zaczyna traktować jak członka własnej rodziny. Przez cały film mężczyzna nie wypowiada ani jednego słowa. Cisza bijąca od bohatera budzi niepokój. Dlaczego leżał na brzegu, postrzelony, między innymi ciałami? Co się z tym człowiekiem stało? Dlaczego nie chce wracać do domu? Czy on jakikolwiek dom posiada? Reżyser niczego wprost nie wyjaśnia, zostawiając jedynie małą wskazówkę na początku filmu w postaci dedykacji dla Rohingjów - według ONZ najbardziej prześladowanej na świecie grupy etnicznej.
Nigdy wcześniej o kimś takim jak Rohingjowie nie słyszałem, dlatego poszukałem informacji na ich temat. Można podążać tym ważnym tropem, ale do zrozumienia filmu nie jest to konieczne. Bez znajomości kontekstu Diabeł morski (Kraben Rahu, 2018, reż. Phuttiphong Aroonpheng) nadal wchodzi głęboko pod skórę, wyrzucając widza z bezpiecznej strefy komfortu. Reżyser stara się wyzbyć jakiejkolwiek oceny i skupia naszą uwagę na perspektywie poszczególnych bohaterów. W którym miejscu usytuowane jest dobro, a w którym zło? Wiele rzeczy w filmie musimy sobie samodzielnie dopowiadać - a nawet bardziej - wyczuwać. Widzimy tylko konsekwencje pewnych działań, które uderzają we wszystkich bohaterów, lecz w jednego - bardziej.
Diabeł morski to ten typ filmu, który wwierca się w głowę, nie pozwalając o sobie przez wiele dni zapomnieć. Początkowo, poprzez swoje wolne - żeby nie napisać ślamazarne - tempo, obraz nie zachwyca. Z minuty na minutę jednak, im bliżej końca seansu, w głowie zagnieżdża się przyjemny niepokój, przybierający postać ekscytacji. Brakujące części układanki zaczynają powoli wskakiwać na swoje miejsce, a przed oczami widzów ukazuje się pełny obraz sytuacji. Nie ma mowy o ekspozycji dialogiem, bo nie nie tak - według twórcy - robi się kino. Reżyser stawia widza obok bohaterów w określonym czasie i przestrzeni, pozwalając im się przyglądać. Nad wszystkim przebija się skrzętnie ukryta metafora współczesności. Przepiękna, finałowa scena filmu jest symbolem rajdu tytułowego Diabła morskiego ku wolności, czyli ku czemuś, do czego Rohingjowie dążą, ale czego do tej pory nie mieli możliwości zaznać.



Komentarze
Prześlij komentarz