Seans powtórkowy: Fudoh - Nowa generacja (Gokudo Sengokushi: Fudo) /1996/ – reż. Takashi Miike





Niczym nieskrępowane, "niepohamowane obrazy", tak w dwóch słowach opisać można film Takashiego Miike. Nieprzypadkowo przywołuję tutaj luźne tłumaczenie słowa manga. Ten film to czyste szaleństwo, dziwadło jak żywo wyjęte z kart japońskich komiksów. Jest to jeden z pierwszych filmów reżysera, w którym przekracza wszelkie granice, od smaku i przemocy, aż po logikę. Czego tutaj nie ma: dzieci które polują na gangsterów, uczennice posługujące się ostrymi strzałkami wystrzeliwanymi z łona (czasem zmieszanymi z krwią menstruacyjną), hektolitry krwi wylewającej się z samochodu, a oprócz tego Japończyk olbrzym, hermafrodyta i ojciec rodziny ucinający głowę własnego syna - oczywiście dla dobra tej rodziny. Słowem (cytując klasyka): "wszystko to, co tygrysy lubią najbardziej". 


Próba realistycznego przedstawiania ekstremalnych historii, jak to było w Shinjuku Triad Society (1995), zastąpiona zostaje groteską, a może wręcz karykaturą? Na usta ciśnie się jeszcze bajerancki i cwaniacki, w którym z większości scen dałoby się zmontować świetny, jeżeli nie "chory", to cokolwiek dziwaczny, teledysk. Dobrym przykładem jest jedna z pierwszych scen, rozgrywana w toalecie, w której dochodzi do zabójstwa jednego z członków gangu. Choreografia poruszających się postaci, ich ruchy wydają się nazbyt zamaszyste, nienaturalne, wręcz teatralne. Odnieść można wrażenie, że na ekranie obcuje się nie tyle ze starciem gangsterów, tylko ze swoistego rodzaju baletu. Dodać muzykę i MTV się nie umywa.


W Fudoh Miike stracił wszelkie zahamowania (jeżeli takowe miał), które mogły stanąć na drodze jego późniejszych arcydzieł, takich jak Dead Or Alive (1999), Audition (1999), a w szczególności Koroshiya 1 (2001), a Manga, która była punktem odniesienia dla filmu, na stałe już zawita do powtarzalnego repertuaru scenariuszowych inspiracji reżysera. Po prostu, piękne dziwadło.
Ocena 8/10

Komentarze