Na gorąco: Aż do śmierci (Till Death, 2021, reż. S.K. Dale)

 

 

Podoba mi się napięcie jakim raczeni jesteśmy jako widzowie od  samego początku seansu. Wpierw ma to charakter ukrytej gry pomiędzy mającymi sobie wiele do zarzucenia małżonkami, później jednak przechodzi w bezpośrednie starcie pomiędzy osaczoną, a oprawcą. Aż do śmierci to bardzo sprawnie zrealizowane home invasion. Twórcy nie tylko powielają schematy znane z innych podobnych produkcji, ale starają się również dodać coś od siebie w ramach, bądź co bądź, wyświechtanej konwencji - to się ceni. Fajnie, że mamy od początku trzeźwo myślącą bohaterkę (można by się czepiać, że jak na sytuacje w której się znalazła, to za trzeźwo).

Postać grana przez Megan Fox myśli i, co ważniejsze, próbuje przewidywać ruchy przeciwnika. Wszystko oczywiście jest na granicy prawdopodobieństwa (które jest często przekraczane), zbiegów okoliczności i szczęścia - jak na tego typu film przystało. Najważniejsze jednak, że obraz stara się być, w swoich ramach, w miarę nieprzewidywalny. Oczywiście wiemy jak to się wszystko skończy, jednak rozwiązania fabularne, które do tego prowadzą zahaczają o oryginalność. Reżyser wie (pomimo, że to jego pełnometrażowy debiut) co robi i, co istotniejsze, zdaje sobie sprawę z wiedzy widzów.

Traktuje nas, nie jak bezmyślnych ignorantów (co niestety często ma miejsce w horrorach), tylko jak partnerów którym, z racji ich wiedzy, należy się szacunek. Megan Fox lubię i nie mam zamiaru tego ukrywać. Starając się jednak patrzeć obiektywnie, sądzę, że z rolą poradziła sobie całkiem dobrze – szczególnie, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że nigdy wybitną aktorką nie była. Podsumowując: nie mam zamiaru czepiać się obrazu, który miał mi zapewnić jednorazowy zastrzyk filmowego napięcia. Ze swojego zadania wywiązał się wyśmienicie, dlatego wszystkim fanom B klasowej rozrywki z czystym sercem polecam.

Ocena 7/10

Komentarze