Na gorąco: Zwarcie (Jolt, 2021, reż. Tanya Wexler)

 


Od początku w Jolt spodobało mi się, że umiejętności głównej postaci nie wydają się być efektem wojskowego czy innego specjalnego treningu. Bohaterka potrafi to, co potrafi, ponieważ próbowała poradzić sobie ze swoim specyficznym, trudnym stanem zdrowia. Wszystko byłoby dobrze, gdyby twórcy tego w samej końcówce trochę nie zepsuli. Jolt nawiązuje do bardzo popularnych w dzisiejszych czasach filmów, w których "zwyczajni nadludzie" biorą w swoje ręce sprawiedliwość i wymierzają ją największym bandziorom tego świata. Takie "One Man Army" tylko na miarę dzisiejszych czasów. Nie napakowani herosi pokroju Stallonego i Schwarzeneggera, tylko niepozorni profesjonaliści, jak John Wick (Keanu Reeves) z filmów o tym samym tytule, czy Bryan Mills (Liam Neeson) z serii Uprowadzona (Taken, 2008, 2012, 2014).

I, rzecz jasna, w czasach, w których mamy równouprawnienie, łupnia bandziorom mogą dawać również i kobiety. Nie inaczej jest właśnie w opisywanym filmie. Kate Beckinsale jest w tej roli wyśmienita, a moim skromnym zdaniem robi to o wiele lepiej niż Charlize Theron w Atomic Blonde (2017, reż. David Leitch). Beckinsale ogranicza niepotrzebny i sztuczny dramatyzm na rzecz podszytej pewnością siebie zadziorności. Idealnie wpasowuje się do feministycznej puenty, w której to kobieta dopiero wyzbywszy się wszelkich powiązań z mężczyznami może być naprawdę wolna. Kolejny powiew współczesności w tym, nawiązującym do klasycznych "akcyjniaków", filmie.

Wiele elementów w Jolt jest przerysowanych, a niektóre wręcz kiczowate (scena z noworodkami) pasuje to jednak idealnie do B klasowej konwencji, w którą ubrany jest cały obraz Tanyi Wexler. Wyśmienicie się bawiłem zawieszając myślenie na kołku i oddając się klimatowi filmów z lat 80. Zastanawia mnie jedynie, czy końcówka była "oryginalnym" pomysłem twórców, czy może próbą jaszcze bardziej zauważalnego (ich zdaniem) ukłonu w stronę kina akcji sprzed trzech dekad? Jaki by to jednak powód nie był, trzeba napisać - nie wyszło. Z jednej strony zbyt głupie, z drugiej, nazbyt dosadne, by traktować jako hołd. Pozostawia gorzki posmak w tej tak nieźle upichconej potrawie dla mas. Jest dobrze ale mogło być o wiele lepiej (jak zawsze zresztą). 

Ocena 6/10 (byłoby wyżej, gdyby nie końcówka)

Komentarze