Na gorąco: INTREGALDE (2021, reż. Radu Muntean)

 

 

Łatwo się pomaga, gdy wszyscy pomagają. Jeszcze łatwiej, gdy robi się to tak jak ogół – pozornie, na odwal się, tylko po to, ostatecznie, by zaspokoić potrzebę uważania siebie za dobrego człowieka. Przecież tyle znaczącego dla świata robimy: zawozimy dary, zostawimy dobre słowo, czasem spytamy co tam słychać? Nie za często oraz nie za głośno i z zasady szybko uciekamy, bo co by się stało, gdyby ktoś odpowiedział inaczej niżeli tego oczekujemy? Nie, przecież jesteśmy dobrymi ludźmi i w razie potrzeby zrobilibyśmy to co należy - poinformowalibyśmy odpowiednie służby i wszystko byłoby dobrze. Przecież są ludzie, którzy powinni się tym zajmować.

Tylko kto konkretnie? Ten któremu za to płacą, czy ten, który czuje potrzebę? Oficjalnie, najczęściej robi to ten pierwszy, ale czasem trafiają się i tacy z prawdziwej potrzeby serca. Ale skąd wiemy, że ta potrzeba nie jest pozorna? Przecież człowiek na tyle się zna na ile się sprawdził. Co jeżeli to wszystko, co o sobie myśleliśmy ostatecznie okaże się pozorne? Co, gdy po realnym zderzeniu się z problemami potrzebujących, nie będziemy już tak chętni do oferowania samego siebie? Nie, to nieprawda, bo przecież mamy więcej niżeli inni empatii - widzimy więcej, robimy więcej, dbamy bardziej. Nie moglibyśmy znieść świadomości, że ktoś cierpi. A co jeżeli już o tym wiemy? Co, jeżeli nasza pomoc jest tylko doraźna, chwilowa i możliwe, że całkowicie zbyteczna, bo rozbudzająca niepotrzebnie nadzieje.

Ostatecznie przecież nie chcemy pomagać na stałe. Chcemy się cieszyć ze swojej dobroci, ze współdzielonej z innymi świadomości, że dobrze odrobiliśmy lekcje swojego człowieczeństwa. Można na koniec się spotkać ze znajomymi, poklepać z zadowoleniem po plecach, poopowiadać, gdzie byliśmy, komu pomogliśmy i jak bardzo to było tym osobom potrzebne. Trzeba zagłuszyć, że ktoś tam wciąż pozostaje, wciąż błąka się samotnie, odbijając się od kolejnych zobojętniałych na jego los osób. Po co komuś świadomość nieuchronnej i stałej samotności spędzonej za murami, od których gorsza jest ciągła pogarda i niekończące się wyrzuty. W końcu wygodniej jest zamknąć za sobą drzwi i nie pytać co się później z kimś stało.To co usłyszelibyśmy w odpowiedzi mogłoby się nam nie spodobać - a po co nam to?
Ocena 8/10 (wydźwięk dwóch ostatnich scen wgniata w fotel)

Komentarze