Z przeszło czterdziestu książek Terrego Pratchetta o Świecie Dysku ja przeczytałem jedną i to w dodatku około dwadzieścia lat temu… Wiem, nie mam się czym chwalić. Fakt ten świadczy dosadnie o moim braku uprawnień do porównywania serialu The Watch z pierwowzorem literackim (który przydałoby się kiedyś w końcu nadrobić). Więcej nawet, opinie, na które natrafiłem przekonują, iż tylko z powodu mojego braku wiedzy na temat oryginalnego Świata Dysku ten serial mógł mi się podobać. Nie wiem czy to prawda, ale tak, serial mi się spodobał i to nawet bardzo.
Co najmniej trzy rzeczy mnie w nim ujęły. Pierwsza i zdecydowanie najważniejsza, to kreacja aktorska głównego bohatera. Richard Dormer, to istny sceniczny zwierz. Nie znałem tego aktora wcześniej, a jedyna rola, z której go kojarzyłem, to Beric Dondarrion z Gry o tron (Game of Thrones, 2011 - 2019). Nie zapadła mi ona szczególnie w pamięci, czego nie można napisać o jego interpretacja Kapitana Sama Vimesa z serialu The Watch.
To co tam zobaczyłem było dla mnie prawdziwym szokiem. Cały czas aktorsko szarżuje, w swojej postaci udanie kumulując cechy zniszczonego przez grzechy przeszłości honorowego przedstawiciela prawa (które nic nie znaczy), opiekuna przez nikogo nie akceptowanych dziwolągów, samotnika ze skłonnościami do zaglądania do butelki oraz niepoprawnego romantyka poszukującego miłości.
Jest prawdziwy w swojej dziwności, bez względu na to, czego by nie robił (a robi bardzo dużo dziwacznych rzeczy). Dla niego samego warto jest sięgnąć po ten tytuł. Jego przerysowana ekspresja ani na moment nie trąci fałszem. To nie jest tak, że inni aktorzy, czy też inne postacie z tego serialu, nie są ciekawe i dobrze zagrane – bo są! Sam Vimes w interpretacji Dormera jednak wyprzedza je o co najmniej dwie długości i to się czuje.
Drugim istotnym aspektem jest świat przedstawiony (i to jest zapewne zasługa wyobraźni Pratchetta), który mnie całkowicie kupił. Trzeba przyznać, że wszystko w nim prezentuje się zdecydowanie nietypowo, by nie napisać, dziwacznie. Po niebie fruwają smoki, na ulicach spotkać można wilkołaki, czarodziejów, olbrzymów i inne (nie znane mi z nazwy) istoty. Świat składa się z gildii, które mają glejt na wykonywanie swoich profesji… Co w tym dziwnego?
Ano to, że poza typowymi gildiami, jak muzycy, czy rolnicy, istnieją bardziej nietypowe, jak gildia złodziei, czy (i ta jest najciekawsza) zabójców, którzy dokonują swojego procederu, i nikt nie może im nic zrobić, o ile robią to zgodnie z zasadami i mają na to papier (sic!). Świat stanął na głowie zrównując tytułową straż do roli urzędników kontrolujących poprawność działalności gildii. Jednak, nie zawsze tak było, a pojawienie się pewnej nieoczekiwanej postaci z przeszłości Sama wywróci jego świat do góry nogami, zmuszając go do przewartościowania swoich przekonań.
Serial iskrzy specyficznym humorem. Nie chodzi tutaj o dowcipasy słowne (chociaż i takowe się trafiają), a bardziej o specyficzne sytuacje związane ze światem przedstawionym. Mamy przykładowo gadający miecz o "trudnym" charakterze, zebrania gildii zabójców, na których omawiane są przyczyny porażek i sukcesów ostatnich zleceń itp. Jednak absolutnym majstersztykiem jest organizacja życia społecznego bez przemocy.
W jednym z odcinków bohaterowie udają się do domu starości, by zdobyć jeden z poszukiwanych artefaktów. Gdy dochodzi do zbrojnej konfrontacji pomiędzy bohaterami, uaktywnia się w budynku specjalny antyprzemocowy czar, który zmusza antagonistów do tańczenia ze sobą w parach. Miałem niezły ubaw oglądając wrogów wykonujących niechciane pląsy na kształt tanga, czy innego tańca towarzyskiego.
Niestety, z tego co czytam, raczej nie ma co oczekiwać na drugi sezon serialu (chociaż na dzień dzisiejszy nie ma jeszcze decyzji producenta). Oglądalność miał raczej słabą i do tego te wszystkie pretensje ze strony ortodoksyjnych fanów prozy Pratchetta… Nie napawa to wszystko zbytnim optymizmem. Paradoksalnie, właśnie dlatego z tym większą mocą polecam ten twór, by samodzielnie przekonać się jak szalony mógłby to być serial.
Ocena 7/10 z serduszkiem i wielkimi oczekiwaniami, czym mógłby się stać (i może się stanie) w kolejnych sezonach.
Komentarze
Prześlij komentarz