Z biblioteki Nowych Horyzontów: Pielgrzymi (Piligrimai, 2021, reż. Laurynas Bareisa)

 


Cztery lata po śmierci Matasa jego dziewczyna Indre (Gabija Bargailaite) i brat Paulius (Giedrius Kiela) wyruszają w podróż. Podejmują tytułową pielgrzymkę do miejsca kaźni ich bliskiego. Matas został uprowadzony i przez kilka dni więziony, podczas których był bity, gwałcony i ostatecznie zamordowany. Bohaterowie próbują zrozumieć co się wydarzyło. W jaki sposób można było w biały dzień, w barze pełnym ludzi, porwać człowieka, przetrzymywać go w domu przy ruchliwej ulicy, nie słyszeć jego krzyków i nie zauważyć podejmowanych przez niego prób ucieczki?

W filmie Laurynas Bareisa nie uświadczymy bezpośrednio winnych (morderca odsiadujący dożywotnie więzienie został uduszony przez współwięźniów), bo odpowiedzialne jest całe społeczeństwo - my sami. Reżyser niezwykle umiejętnie przemyca drobne elementy przemocowej natury człowieka wyzierające niemalże z każdego aspektu ludzkiego życia. Wszyscy jesteśmy skażeni agresją, tak tą dosłowną, fizyczną, jak i tą werbalną, czy też wyobrażeniową. Jesteśmy do niej przyzwyczajeni i dlatego również zobojętnieni. Świadomość jej mocy uderza w nas tylko na chwilę, gdy jej skrajność (śmierć) dotknie bezpośrednio nas samych.

Nie widzimy (nie chcemy tego dostrzec), że sami jesteśmy jej nośnikiem w trakcie codziennej egzystencji, dając przykładowo upust swojej złości na lusterku czyjegoś samochody, wulgarnie się do kogoś odnosząc grożąc mu śmiercią, czy też opowiadając historyjkę z minionej imprezy, gdzie z rozmysłem prowokowaliśmy nieznajomych do agresji. Zazwyczaj nic się nie dzieje… No właśnie - zazwyczaj. W pewnym momencie w filmie bohaterka zadaje pytanie jednemu ze świadków tragedii, dlaczego nie zareagował? W odpowiedzi słyszy, że w tym momencie nie wyglądało to tak groźnie. Brzmi banalnie, ale również i bardzo prawdziwie. Cały problem codziennej przemocy wywodzi się z faktu, iż ona przeważnie nie wybucha nagle, tylko eskaluje.

Zanim filmowi bohaterowie odkryją brutalna prawdę, zmuszeni będą zmierzyć się z własnym bólem oraz dręczącym ich poczuciem winy, bo nie wystarczy na lewo i prawo rzucać oskarżenia, że ktoś mógł coś zrobić. Jakby się zastanowić, to każdy mógł coś zrobić. Indre nie pojechała po Matasa na lotnisko, a Paulius nie odbierał od niego telefonów. Sam zamordowany mógł również nie zaczepiać oprawcy…

Laurynas Bareisa w swoim filmie nie rozwiązuje zagadki (nie taki był jego cel), tylko pozostawia nas z większą świadomością tego kim tak naprawdę jesteśmy. Nie moralizuje, tylko wsłuchuje się w to co mówią bohaterowie i na chłodno ich obserwuje. Wnioski nasuwają się same, a to co sobie dzięki nim uświadamiamy potrafi przygnieść, ale również skłonić do chwilowej refleksji. Mocny w wymowie, ale i jednocześnie mądry film.

Komentarze