Chainsaw Man - sezon pierwszy (epizod 2)

 

 

  Epizod 2

Drugi epizod Chainsaw Mana, to kontynuacja wstępu, który ma za zadanie dalsze rozwijanie relacji pomiędzy bohaterami. Twórcy przedstawiają Makimę, pogłębiając tym obraz samego Denjiego. Dzieje się to poprzez reakcję bohatera na  zachowania bohaterki i jej słowa. Zgodnie z przypuszczeniami, szczególnie po wrażeniach z openingu, Makimę określić należałoby jako postać co najmniej niejednoznaczną. Ta niejednoznaczność wynika ze sprzecznych sygnałów wysyłanych przez bohaterkę. Z jednej strony Makima, to elegancka i piękna, z bijącą aurą opiekuńczości, kobieta o zmysłowym głosie (Tomori Kusunoki), która momentalnie zjednuje sympatię widzów. Z drugiej jednak strony, co pewien czas, na skutek jej pojedynczych słów, na wyobrażonym przez nas pozytywnym, a wręcz ciepłym obrazie bohaterki, pojawiają się delikatne rysy. Im więcej ich jest, tym trwalsze one się stają.

Pierwsza z nich pojawia się zaraz, na początku odcinka, podczas jazdy samochodem. Niby mamy zwykły dialog, ale zakończony niepokojąco brzmiącymi słowami: "Oczekuję, byś odpowiadał mi szczeknięciem" - i zaraz potem - "Ktoś (..) powiedział mi, że należy usypiać psy, które są bezużyteczne". Czy z osobą, zwracającą się do kogoś w taki sposób na pewno jest wszystko w porządku? Jedno jest pewne, Makima to mistrzyni manipulacji. Swoje nieprzyjemnie brzmiące słowa wypowiada bardzo naturalnie, bez cienia wrogości, czy złośliwości. Ponadto bardzo szybko złe wrażenie zostaje zatarte, gdy nie dość, że proponuje Denjiemu syty posiłek (bohater sam zaszczeka, gdy Makima go nakarmi), to jeszcze dla jego dobra oddaje mu swoją marynarkę.

Później czujność bohatera (i widza) zostaje na dłuższy czas uśpiona, szczególnie gdy usłyszymy jej odpowiedź na pytanie jaki typ mężczyzn lubi (to, co powie Makima jest dla bohatera niczym miód na jego świeżo rozbudzone serce). Nie z nami jednak takie numery. Zamydlone zostały oczy młodego i niedoświadczonego bohatera, ale nie nasze. My wiemy, że za tym wszystkim kryje się coś więcej i tak dobrze jakby Denji chciał, raczej nie będzie. Potwierdzenie naszych przypuszczeń spada na bohatera niczym plaskacz, wymierzony prosto w twarz. Makima w pewnym momencie tłumaczy, że Denji potrzebny jest tylko do momentu, gdy będzie posłusznie wykonywał polecenia. W przeciwnym wypadku jako demon przeznaczony jest do likwidacji. Generalnie bardzo często w tym odcinku słowa Makimy stoją w konflikcie z jej czynami, co wywołuje u bohatera skrajne reakcje, od wybuchów złości, czy chwilowej nienawiści, aż po wyrazy zachwytów, na wyznaniu miłości (w myślach) skończywszy.

Najbardziej interesujące wydaje się być to, jak bardzo postać głównego bohatera odsłania swoje prawdziwe oblicze w odpowiedzi na słowa i działania bohaterki. Denji to świeżo upieczony nastolatek. W przeciwieństwie jednak do swoich rówieśników musiał dorastać samotnie (zdany przede wszystkim na obecność zaprzyjaźnionego demona), nie uczęszczając nawet do szkoły. Wszystko w Denjim buzuje, a on nie posiada żadnego wentyla bezpieczeństwa nabytego od swoich rówieśników (czy rodziny). Bohater targany jest huśtawką pragnień, oczekiwań i marzeń wspartych rozbuchaną potrzebą natury, która to rozbija się o ścianę rzeczywistości (Makima). Twórcy bardzo trafnie (do tego zabawnie) oddają charakter, miotającej się w odmętach dorastania, osobowości Denjiego. Bohater wiele będzie musiał się jeszcze nauczyć, a my chcemy mu w tej lekcji życia towarzyszyć.

W międzyczasie na scenę wprowadzone zostają dwie nowe postacie dramatu. Pierwsza z nich, to Aki Hayakawa, osobowe przeciwieństwo Denjiego. Wydaje się on być bardzo poukładanym i zrównoważonym młodym chłopakiem o cechach introwertyka. Aki zostaje nie tylko przełożonym głównego bohatera, ale również jego współlokatorem (co oczywiście jest również powodem konfliktów). W tym elemencie pierwszy raz twórcy pokazują, że będą chcieli bawić się schematami, nie tylko gatunku, w obrębie którego się poruszają (shonen), ale również filmów sensacyjnych jako takich. Za modelowy przykład niech posłuży powielana w setkach filmów o męskiej przyjaźni scena bójki. Oczywiście Aki i Denji się nie dogadują, co skutkuje konfliktem, który rozwiązać mogą jedynie gołe pięści. Zazwyczaj w filmach wygrywa ten starszy, bardziej doświadczony lub, gdy nie można już kontynuować bójki, jest remis. Tutaj niespodziewanie, to Denji aplikując Akiemu serię kopniaków w krocze wygrywa zatarg ("- Gdy walczę z chłopem, to w jaja albo w ogóle!").

Zaczyna być również zauważalny dystans jaki twórcy mają do opowiadanej historii. Bohater ma kłopot (który jest mu wypomniany przez Akiego), bo skoro jego pierwotne problemy  (dług względem yakuzy, chroniczny brak pieniędzy, a przez to i jedzenia oraz niemożność obcowania z płcią przeciwną) zostały poniekąd rozwiązane, to Denji zdaje się nie posiadać wystarczającej motywacji, by z zaangażowaniem polować na demony (dodatkowo twierdzi, że mógłby się z jakimś zaprzyjaźnić). Aki ma chęć zemsty, policjanci robią to dla dobra swoich rodzin, a Denji co? Bohater myśli i myśli, by w końcu wymyślić. Co prawda zdaje sobie sprawę, że na związek z Makimą, pomimo najszczerszych chęci, nie ma na razie co liczyć (utwierdza go w tym Aki, który możliwe, że również czuje do bohaterki miętę), ale już na dotknięcie jej piersi jest szansa.

Czyli, okazuje się, że jest po co żyć i walczyć z potworami. Brzmi groteskowo i głupio, ale z jednej strony jest to oczywiście element humorystyczny w serialu, ale z drugiej, kryje się za tym, jakaś prawda o młodym, dopiero co wchodzącym w dorosłość mężczyźnie. Do tej pory Denji nie zaznał absolutnie żadnych kontaktów z płcią przeciwną (nawet na stopie koleżeńskiej, że o jakiejś relacji romantycznej nie wspomnę), a tu w pobliżu bohatera zaczynają się kręcić piękne kobiety.

Na zakończenie odcinka, by podkręcić i tak już gorącą atmosferę, twórcy wprowadzają kolejną postać o intrygującej nazwie Power. Jest to racjonalnie zachowujący się magus (odmiana demona), o powierzchowność atrakcyjnej młodej blondynki z rogami. Z jakiegoś powodu dostaje się pod but Makimy, która wciela ją do Czwartego Specjalnego Oddziału Demonobójczego. Denji zostaje jej partnerem (który ochoczo się na to zgadza, po zerknięciu na klatkę piersiową bohaterki). Niewiele na razie o bohaterce wiemy poza tym, że uwielbia unicestwiać demony. Power wprowadza dodatkowy chaos sprawiając, że odcinek ponownie kończy się z przytupem pozostawiając widza z uczuciem przyjemnego niedosytu. Już po tych kilku minutach nie może opuścić mnie wrażenie, że Power znajdzie wspólny język z Denjim (może będzie tym demonem, z którym się zaprzyjaźni?). Świetnie, że się pojawiła bo ma zadatki na interesującą bohaterkę.

 Ending nr 2

Tym razem nie hard-rockowo, tylko bardziej funky/pop z fajnymi wstawkami jazzowymi i naprawdę świetnie brzmiącym kobiecym wokalem (artysta: ZUTOMAYO, tytuł: Time Left). Zgodnie z przypuszczeniami twórcy idą w obrazowanie muzyką aktualnych wydarzeń z odcinka - w formie, rzecz jasna, uproszczonej. Teledysk w schemacie: ja, ona i on żyjemy sami, by w końcu dzięki (lub przez) inną oną połączyć swoje siły. Stanowi to fajną klamrę spinającą i podsumowującą cały epizod. Muzycznie, tak samo dobry jak pierwszy ending.

 Podsumowanie

Widać że serial się rozkręca, a to co obserwujemy, to dopiero początek. Nie zmienia to jednak faktu, że drugi odcinek jest wyraźnie lepszy od poprzedniego. Ma stałe, z tendencją wzrostową, tempo akcji, pogłębioną analizę osobowości bohaterów i fajny finał wzbudzający niedosyt związany z nowo poznaną intrygującą bohaterką. Już nie mogę doczekać się, by dowiedzieć się czegoś więcej o racjonalnej demonicy Power.

Ocena

Drugi odcinek: 8/10 - tendencja wzrostowa względem poprzednika.

Komentarze