Chainsaw Man - sezon pierwszy (epizod 10)



Epizod 10

Kurz po zawirowaniach z dwóch poprzednich odcinków już prawie opadł i wszystko powoli zaczyna wracać do normy (jeżeli coś takiego jak norma w ogóle w tym serialu istnieje). Aki wylądował w szpitalu, a Denji i Power skierowani zostają na specjalny trening.

Ten odcinek to koncertowy występ nowego bohatera. Makima chcąc zwiększyć umiejętności pozostałych przy życiu członków oddziału czwartego, prowadzi Denjiego i Power przed oblicze kapitana Kishibe. Jego zadaniem będzie wyszkolenie bohaterów do walki z Demonem Broni Palnej. Postać kapitana mieliśmy już okazję obserwować przez kilka sekund we wcześniejszych odcinkach serialu (głównie w obecności Himeno). Ujmując to w sposób najdelikatniejszy z możliwych: Kishibe, to kolejna (i domyślam się, że nie ostatnia) nietuzinkowa postać opowieści.

Za jaskrawy przykład jego oryginalnej osobowości niechaj posłuży początek pierwszej sceny, w której bohater się pojawia. Po zadaniu trzech weryfikujących pytań Denjiemu i Power, kapitan z rozrzewnieniem wyznaje, że ich kocha. Pada im w ramiona i ze szczerością stwierdza, że wszystko co uwielbia w życiu, to wóda, kobiety i mordowanie demonów… po czym łamie karki obydwojgu bohaterom.

W dzieciństwie Kishibe był wyjątkowo silnym dzieckiem. Błyskawicznie psuł zabawki, co budziło w nim frustrację. Jako, że zarówno Denji, jak i Power są praktycznie nieśmiertelni (po zadaniu śmiertelnego ciosu, wystarczy dać im napić się krwi, by powrócili do życia), kapitan postanawia traktować naszą dwójkę jak niepsujące się zabawki. Idealne rozwiązanie  doskonale sprawdzające się w pracy i w zabawie. Od tego momentu rozpoczyna się mordercza (dosłownie) tresura (bo tak na trening mówi Kishibe). Bohaterowie muszą współpracować aby mieć jakiekolwiek szanse z kapitanem (co zapewne zacieśni więzi pomiędzy Denjim i Power).

Powracając do pytań, które Kishibe zadał bohaterom, najistotniejszym wydaje się być trzecie: "Ludzie czy demony, po której stronie jesteście?" Odpowiedź Denjiego daje istotne informacje o tym, co go do tej pory motywowało. "Tej (strony), która się mną zajmie" - te słowa odsłaniają wszystkie niedostatki bohatera z dzieciństwa. Pierwszy raz tak bezpośrednio Denji przyznaje się, że pragnie opieki, bliskości i rodziny, której nie miał. Z tego punktu widzenia o wiele bardziej zrozumiałe wydaje się być działanie Makimy. Ona przejrzała Denjiego od samego początku (w pierwszym odcinku bohater prosi Makimę, by go przytuliła) i cały czas raczy go ułudą bliskości. Daje mu namiastkę czegoś, czego bohater nigdy nie miał, a on chwyta się tego całym sobą, bo alternatywy nie ma.

W tym odcinku również Aki pokaże nam się jako postać skrajnie tragiczna. Demon klątwy określa pozostałą długość życia bohatera (dwa lata). Aki stanowczo odrzuca propozycję odejścia z oddziału, bo kto pomści jego najbliższą rodzinę? Kto pomści Himeno? Bohater świadomie podąża na spotkanie ze śmiercią, wręcz poszukuje jej nie bacząc na nic.

Po tym jak utracił możliwość "używania" Lisiego Demona, musi zawrzeć pakt z innym demonem. Co gorsza, by być użyteczny dla sprawy (walki z demonami, a w szczególności, by ścigać Demona Broni Palnej) powinien to być demon o wiele potężniejszy niż inne. Jeżeli jednak do tego dojdzie, Aki musi zaoferować mu w ramach wymiany, coś więcej niżeli tylko kawałek skóry na ręce, jak ostatnio. Co to będzie dowiemy się dopiero w następnym epizodzie.

Na zakończenie

Ciekawa jest refleksja Denjiego na temat uczuć. Stojąc pod szpitalnymi drzwiami i słysząc, że Aki płacze, bohater zaczyna się zastanawiać: dlaczego od momentu, w którym Pochita uratował mu życie, stając się jego sercem, ani razu nie zapłakał? Czyżby rzeczywiście nie miał serca? Czy jest coś w stanie sprawić, że uroni łzę? Demon czy człowiek? Co świadczy o jednym, a co o drugim? Ciekaw jestem, czy te wątki będą w jakiś sposób w serialu dalej pociągnięte? Nie spodziewam się rozprawy socjologicznej, ale z subiektywną opinią autora (autorów?) chętnie bym się zapoznał.

Ending nr 10

Tylko pozornie ending (artysta: DOGLAND, tytuł: People 1) nawiązuje do "tresury" z odcinka. Tak naprawdę jest to song o zniewoleniu bohatera przez normy, którym sam się dobrowolnie poddał. Ciekawe, czy jego sytuacja byłaby podobna, gdyby na początku serialu zdecydował się przejść na stronę demonów? Zastosowany jest fajny efekt formalny, trochę tak jakbyśmy oglądali teledysk przez prześwietloną kliszę. Sam utwór, to taki funkowo-rockowy miszmasz ze zwrotką, która jest bardziej interesująca niż refren.

Podsumowanie

Bardzo dobrze skonstruowany odcinek. Niby nic się nie dzieje, ale dzięki zachowaniu Denjiego i Power, a przede wszystkim dzięki nowej postaci, czyli kapitanowi Kishibe ten epizod ogląda się lepiej niż niejedną scenę akcji. Dla zrównoważenia mamy niemalże kontemplacyjne momenty z Akim dające widzowi wytchnienie. Wszystko zamyka się standardową w serialach niewiadomą na rozwiązanie, której ze zniecierpliwieniem będziemy wyczekiwać do kolejnego odcinka. Ja czekam.

Ocena

Odcinek dziesiąty: 8,5/10

Komentarze