Chainsaw Man - sezon pierwszy (epizod 11)



Epizod 11

Jedenasty epizod, to taki przedsionek, nadchodzącego w kolejnym odcinku, finału pierwszego sezonu Chainsaw Mana. Zaczyna się dokładnie w momencie, w którym zakończył się poprzedni. Aki zawiera pakt z nowym demonem. Demon Przyszłości, bo tak brzmi jego nazwa, tańcząc i wyśpiewując słowa: "Przyszłość rządzi, przyszłość jest zajebista, przyszłość wymiata (…)" zaprasza bohatera do zabawy. Interesujący demon, który rzuca nieco światła w temacie potencjalnej przyszłej śmierci Akiego.

Trening Denjiego i Power wchodzi w fazę praktyki, która ma polegać na bezpośrednim zmierzeniu się z Sawatari - kobietą od wężowego demona - oraz z Demonem Katany. Przedstawiona zostaje nam również (bardzo pobieżnie) reszta członków oddziału czwartego: Rekini Magus, Pajęcza Demonica, Magus Przemocy i Anielski Demon, którzy mają pomóc w walce.

Początek finałowej konfrontacji, to starcie Akiego z Sawatari przywołującej do pomocy (wypluwa) demona będącego wcześniej na usługach Himeno (przyjaciółki bohatera). Zapowiada się emocjonujące starcie, tym bardziej, że Aki może już korzystać z mocy nowego demona.

Podoba mi się jak mało twórcy mówią wprost dialogami - i to tyczy się zarówno całego serialu, jak i tego konkretnego odcinka. Z jednej strony zmuszają nas przez to do samodzielnego myślenia, z drugiej, i to jest ciekawsze, opowiadają całą opowieść stosując ekspozycję obrazem.

Przykładowo, w scenie rozmowy z Yakuzą, jeden z jej członków chwyta w złości ramię siedzącej Makimy. Bohaterka, nie podnosząc się z miejsca, odwraca głowę i spogląda na niego złowrogo. Po chwili pod nosem przestępcy pojawia się krew, a on sam bezwładnie osuwa się na kolana. Oto kolejna przerażająca moc bohaterki.

Ta scena ma widoczne konsekwencja pod koniec odcinka. Po oddzieleniu się od innych członków oddziału czwartego, Aki samotnie przemierza puste korytarze w poszukiwaniu wroga. W pewnej chwili z jednego z pokoi, wychodzi czterech uzbrojonych w broń palną przestępców. Celują w stronę bohatera, ale żaden z nich nie jest w stanie wystrzelić. Po chwili wszyscy osuwają się bezwładnie na podłogę z widocznymi strużkami krwi pod nosem.

Następuje cięcie montażowe i przejście do następnej sceny. Makima wychodzi z budynku, gdzie rozmawiała z członkami Yakuzy. Przyczyna i skutek. Twórcy rzucają ziarenko, które ma zaprocentować naszą właściwą interpretacją. Taka mała filmowa rzecz, a cieszy.

Interesująca jest również rozmowa kapitana Kishibe z Makimą. Potwierdza z jednej strony przypuszczenia, że obiekt uczuć Denjiego, wiedział o zamachu na członków oddziałów specjalnych, z drugiej, i to jest ważniejsze, wyjaśnia z jakiego powodu mogło do tego dojść. Inną sprawą jest, czy to co mówi Makima jest prawdą  - co dosadnie (i z humorem) zostaje poddane w wątpliwość przez kapitana Kishibe. Nie zmienia to faktu, że takich "potyczek słownych" chciałoby się oglądać więcej.

Ending nr 11

Zdaje się, że ten ending (artysta: QUEEN BEE, tytuł: Violence) jest najmniej związany z samą fabułą odcinka. Nie jest ani kontynuatorem, ani nie podsumowuje całej akcji. Cały teledysk pokazuje jakby bohaterowie byli w cyfrowej rzeczywistości, w czymś sztucznym, nierzeczywistym. Muzycznie jeden ze słabszych popowych utworów (co nie oznacza, że zły). Zastanawiające jest, że poza bardzo dobrze wszystkim znanymi bohaterami, w endingu widać postać Magusa Przemocy. Przypadek? Nie sądzę.

Podsumowanie

Niepozorny odcinek, "przejściowy", ale pomimo wszystko bardzo bogaty w treści. Dla mnie szczególnie interesujący, ponieważ skupiający się w dużej mierze na moich ulubionych postaciach drugoplanowych, czyli Makimie oraz kapitanie Kishibe. Z racji tego, że wiemy, iż jest to już przedostatni odcinek, oczekiwania wobec finału rosną niebotycznie, co może zaowocować dużym  zwodem, bo w mandze, to przecież będzie tylko kolejny rozdział.

Ocena

Odcinek jedenasty: 8/10

Komentarze