Seans najlepszego anime z sezonu zima 2024 pt. Gushing over Magical Girls (Mahou Shoujo ni Akogarete, 2024, sezon 1) rozpoczyna się niepozornie, niczym standardowa opowieść z gatunku magical girls. Jakbyśmy oglądali cieszące się dzisiaj niezwykłą popularnością serie Pretty Cure lub klasyczne Czarodziejki z Księżyca. Główna bohaterka o imieniu Utena to nieśmiała uczennica gimnazjum zafascynowana okolicznymi czarodziejkami. Zbiera absolutnie wszystko, co się z nimi wiąże, od figurek, przez ubrania, po czasopisma i zdjęcia. W skrytości swego "niewinnego" serduszka pragnie stać się jedną z nich. I teraz - uwaga! uwaga! - niespodziewanie dla niej (bo przecież nie dla widzów) nadarzy się ku temu okazja.
Nie wszystko jednak pójdzie po myśli Uteny, bo wprawdzie otrzyma moce, ale nie po to, by wspierać czarodziejki, ale wręcz przeciwnie, by z nimi walczyć. Ale jak to, przecież bohaterka kocha swoje idolki? Czy będzie w stanie toczyć z nimi boje? Walczyć (przymuszona szantażem) będzie, ale wygrywać już niekoniecznie. A tak poza tym, Utena jest dobrym dzieckiem (nastolatką), więc dlaczego miałaby się bić ze swoimi idolkami?
To, że bohaterka jest z gruntu dobra, nie oznacza, że nie ma swoich ukrytych pragnień. Bo każdy ma. Wraz z otrzymaniem czarodziejskich mocy Utena pozbywa się swoich wewnętrznych (i zewnętrznych) ograniczeń i staje się (wbrew temu co świat zewnętrzny i ona sama myśli) pewną siebie dominą (sic). Odkrywa w sobie upodobanie do dręczenia czarodziejek, i to w stylu BDSM. Na pierwszy rzut idzie smaganie pejczem po tyłkach, później łaskotanie w bardziej lub mniej oczywistych miejscach, a z czasem bohaterka posunie się do jeszcze dziwniejszych i bardziej perwersyjnych środków służących do gnębienia przeciwniczek. Tak, taki to będzie właśnie serial.
Pozornie, można pomyśleć, że jest to tylko kolejne anime z nadmiarem elementów ecchi (a może bardziej smut?). Jednak nie. Pod płaszczykiem kontrowersji, które w tym wypadku związane są z seksualnością, kryje się opowieść o dojrzewaniu i odkrywaniu prawdziwego "ja". W trzecim odcinku Utena "przypadkowo" znajduje (podrzucone) czasopismo o tematyce BDSM. Przez chwilę opiera się, jednak pod wpływem ciekawości i ukrytego pragnienia, sięga po ten zakazany owoc. Kiedy ogląda dewiacyjny periodyk, coś w bohaterce się zmienia. Zaczyna akceptować swoje wstydliwe upodobania, nieświadomie pragnąc wcielić je w życie.
Tak się składa, że w tym momencie na jej drodze (znowu "przypadkowo") stanie jedna z czarodziejek. Utenie nie pozostanie nic innego, jak urzeczywistnić poznane w czasopiśmie zachowania. Konsekwencją tego będzie rozpalenie w sercu (i ciele) swojej zaskoczonej przeciwniczki pragnienia bycia skrępowaną i zdominowaną. W każdym kolejnym starciu ta czarodziejka zamiast próbować skutecznie walczyć z Uteną, szukać będzie sposobności, by wślizgnąć się na powrót pod but swojej prześladowczyni. Na tym jednak nie koniec. Przez cały serial oglądać będziemy proces zachodzący w zdominowanej przez Utenę czarodziejce. Od zaskoczenia i wstydu, związanego z odkryciem kompromitującego ją upodobania, przez całkowite poddanie się mu, aż po wyciągnięcie wniosków i akceptację, która rozpoznana początkowo jako słabość, przemieni się w jej główną siłę. Jest to oczywiście tylko jeden z elementów fabularnych w serialu, a im dalej, tym jest tylko lepiej.
Gushing over Magical Girls, to bezpardonowa zabawa z konwencją i odejście od schematu poprzez dekonstrukcję podstawowych elementów tworzących skostniały gatunek magical girls. Siłą tytułu jest nieprzekraczanie (w mojej ocenie) granic dobrego smaku. Jest mocno i ostro, ale w sposób kontrolowany. Tak jakby wszystko, co obserwujemy, działo się w umysłach czy też marzeniach dojrzewających dziewczyn (w serialu nie uświadczymy ani jednego męskiego bohatera). Nie ma poprawności politycznej, nie ma zakłamywania rzeczywistości i rugowania niepodobających się treści. Jest za to chęć poznania granic własnej (i cudzej) seksualności, a ukazane jest to dzięki całkowitej wolności twórczej, za którą, między innymi, tak uwielbiam japońskie animacje.
Gushing over Magical Girls to również wyśmienita komedia, która oparta jest głównie na podtekstach erotycznych (klasyczna przemiana w czarodziejki kończona okrzykami bólu, gdy stroje przylegają nazbyt mocno do dopiero co wychłostanych pośladków). Oczywiście, wszystko zależy od indywidualnego poczucia humoru. Najważniejsze jednak, że nic w tym serialu nie jest takie, jakie na pierwszy rzut oka się wydaje. Kto szuka oryginalności i nie zraża go bezwstydne wyśmiewanie gatunkowych "świętości", powinien czuć się ukontentowany. Ja byłem.
Komentarze
Prześlij komentarz